Jak już wczoraj pisaliśmy ostatni weekend wyścigowy w Walencji zawsze nas zaskakuje. Niestety nie zawsze są to pozytywne wiadomości. Przed kilkoma minutami do sieci trafiła informacja o specjalnej konferencji prasowej, która odbędzie się o godzinie 15, podczas której z dziennikarzami spotka się trzykrotny mistrz MotoGP Jorge Lorenzo i szef firmy Dorna (firma zajmująca się organizacją Grand Prix), Carmelo Ezpeleta. Co ma nam do przekazania Hiszpan?
Po słabym sezonie w fabrycznym teamie Hondy, sezonie który dodatkowo obfitował w przeróżne kontuzje, w tym najgroźniejszy uraz kręgosłupa, Lorenzo nie był w stanie ścigać się na najwyższym poziomie. Zdążył nas przyzwyczaić do zupełnie innego Lorenzo, a w tym roku był cieniem samego siebie. Zdecydowanie odbiło się to na jego wynikach i psychice.
Co może być przyczyną zwołania wyżej wymienionej konferencji? W kuluarach mówi się o całkowitej rezygnacji Jorge ze ścigania się w klasie MotoGP. Jedną z przyczyn tej sytuacji mogą być jego problemy zdrowotne, bo na pewno nie można mu zarzucić braku umiejętności czy kiepskiego zaplecza finansowego.
Zobacz też: Harmonogram transmisji najbliższego weekendu wyścigowego MotoGP!
Można kibicować Jorge Lorenzo lub nie, ale jedno jest pewne – jeżeli domniemania się potwierdzą, to odchodzi niesamowity motocyklista, który wielokrotnie potwierdzał, że jego trzy mistrzowskie tytuły były w pełni zasłużone. Kto wie, może po wyleczeniu kontuzji w 2021 roku, gdy kończą się umowy większości zawodników wróci do ścigania się? Tak czy inaczej na decyzję inną niż rezygnacja ze startów w klasie królewskiej raczej nie liczymy, bo zakończenie kariery otwarcie sugerował mu już nikt inny jak… właśnie Carmelo Ezpeleta.
no i rzeczywiście zakończył karierę. Cóż, patrząc na jego ostatnie wyniki , a raczej ich brak , to jedynie słuszna decyzja.Sukcesy w Ducati przyszły zbyt późno. Sukcesów w Hondzie nie ma w ogóle.Myślę że on wiedział że Honda podziękuje mu za współpracę , a nie mając żadnej innej propozycji podjął słuszną w tej sytuacji decyzję. Odejście z Yamahy trzy lata temu okazało się dla niego przysłowiowym gwoździem do trumny.