Triumph w końcu pochwalił się swoim pierwszym elektrycznym modelem TE-1 pokazując wszystkim, jak wiele emocji i doznań można wyciągnąć w silnika napędzanego prądem. Niestety nie trafi on jednak do seryjnej produkcji.
Model TE-1 nie jest tylko efektem pracy Triumpha, ale współpracy brytyjskiego producenta motocykli z Williams Advanced Engineering, Integral Powertrain i Uniwersytetu w Warwick. Ich dzieło śmiało może rywalizować ze spalinowymi motocyklami o pojemności około 1000 cm3, gdyż jednostka generuje 175 KM, a sprint do 100 km/h zajmuje 3,6 sekundy. Na jednej baterii przejedziemy około 160 km, a opcja szybkiego ładowania sprawia, że naładowanie akumulatorów do około 80% zajmie jedynie 20 min. Warto również zaznaczyć, że inżynierom udało się znacznie odchudzić motocykl względem konkurencji, a TE-1 waży jedynie 220 kg.
– Jesteśmy niezwykle dumni, że możemy podzielić się tak pozytywnymi wynikami ukończenia Projektu Triumph TE 1, w którym prototyp przekroczył wiele naszych początkowych celów i oczekiwań. Wszyscy w zespole są zachwyceni wynikami, które osiągnęliśmy z naszymi partnerami, oraz tym, w jaki sposób wyniki projektu wpłyną na elektryczną przyszłość firmy Triumph. – powiedział Nick Bloor, dyrektor generalny Triumph Motorcycles.
Niestety Triumph TE-1 nie trafi do seryjnej produkcji, gdyż jest to jedynie projekt rozwojowy, który ma być bazą do stworzenia kolejnych modeli elektrycznych.
Motocyklowa dzika Szwecja, czyli wyprawa turystycznymi enduro w poszukiwaniach stug