Brian Keating od ponad 40 lat przywraca do życia stare motocykle. Krótki film przybliża jego filozofię pracy, według której od udawanego blasku nowości ważniejsza jest żywa historia, widoczna w postaci rdzy i przebarwień.
Warsztat Briana Keatinga mieści się w urokliwych okolicach miasta Plainfield w stanie New Hampshire. Jest to prawdziwa świątynia motoryzacji, pełna starych jednośladów, od zwykłych rowerów po potężne cruisery. Wszystkie mają jedną wspólną cechę, są utrzymane w oryginalnym stanie, bez współczesnych upiększeń.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Brian swoją miłość do motocykli pielęgnuje od wczesnej młodości, kiedy wyremontował pierwszą maszynę, czyli kupionego za psie pieniądze Royal Enfielda. Brytyjski wehikuł nieźle dał mu w kość, ale też dostarczył niezbędną porcję doświadczenia. Od tamtej sensem życia Briana jest przywracanie dawnej świetności wiekowym pojazdom.
The Keating Wheel Company
Motocykle opuszczające bramy The Keating Wheel Company nie świecą świeżo położonym chromem i nie pysznią się tapicerowanymi na nowo siodłami. Przemawiają za to do właściciela językiem rdzy, patyny i przetartej skóry. Zadaniem Briana jest przywrócić je do sprawności i nic więcej – niech kolejne kilometry wśród wiatru i deszczu piszą następne rozdziały ich historii.
Moim zdaniem bardzo ladna filozofia i podejscie do maszyn. Kazdy motorek jest jak czlowiek, trwa, starzeje sie i kazdy moglby opowiedziec swoja historie, zapisana subtelnie w oznakach jego zuzycia, starzenia ryskach na lakierze. I to jestpiekne. Motorek jest jak poczciwy osiolek albo kon w rekach dobrego kierowcy. Przyjaciel i towarzysz. Tworzy nierozerwalny duet z tym kto go dosiada i sie nim opiekuje, i przechodza razem przez zycie zapisujac kolejne karty wspolnych pieknych wspomnien z podrozy i marzen. Jest towarzyszem i wiernym przyjacielem ktory nie opuszcza w dobrych i zlych chwilach.
Pieknie isc przez zycie razem.
pięknie napisane,,,,,,pasja ,patent na zycie