Sportowy turystyk czy może jednak jednośladowy SUV? Yamaha Tracer 9 GT+ wymyka się tradycyjnej klasyfikacji i w pewnym stopniu tworzy swoją własną niszę. Jedno jest pewne – to jeden z najlepiej jeżdżących i najbardziej uniwersalnych motocykli na rynku. W wersji GT+ dodatkowo wyposażony w najnowsze zdobycze techniki, które nie są zwykłymi gadżetami i rzeczywiście ułatwiają życie w trasie.
W 1991 roku pojawił się model, który wywarł ogromny, utrzymujący się do dziś wpływ na cały rynek. Była to Yamaha TDM 850, prawdopodobnie pierwszy motocykl, który moglibyśmy określić jako funbike, adventure sport czy odpowiednik samochodów typu SUV. Maszyna zbudowana na sportowej ramie, ze stosunkowo mocnym silnikiem, wyposażona w nieco podwyższone zawieszenie, z wygodną pozycją kierowcy. Motocykl szosowy, ale jednak z pewnymi genami enduro. Znakomity na co dzień i w każdym rodzaju turystyki.
Stan silnika po 135 000 km w Yamaha TDM 900, czyli czy obawiać się dużego przebiegu? [VIDEO]
Tedeemka, już w wersji 900, ostatecznie zniknęła z rynku w 2011 roku, po 20 latach produkcji i z nabytym statusem modelu kultowego. Czy debiutujący w 2015 roku Tracer 900 ze świeżym wtedy, trzycylindrowym rzędowym silnikiem CP3 był jej bezpośrednim następcą? Sama Yamaha nigdy tego oficjalnie nie przyznała, ale motocyklowa klientela poczuła znajomy klimat. Miałem okazję gruntownie przetestować ten model w 2019 roku, objechałem nim wtedy całą Słowację. Teraz byłem ciekaw, co zmieniło się przez te cztery lata i czym zaskoczy mnie Tracer już pod nazwą 9 i w topowej wersji GT+.
Sportowy turystyk XXI wieku
Jeszcze niedawno słysząc określenie „motocykl sportowo-turystyczny” mieliśmy przed oczami mniej więcej spójny obraz. Maszynę wyglądającą z grubsza jak normalny, w pełni obudowany owiewkami sport, tyle że ciut większy i z wyżej umieszczoną kierownicą, ewentualnie z dorzuconą parą bocznych kufrów. Pierwsze z brzegu przykłady to chociażby Suzuki GSX-600/750F czy Honda CBR 1100XX Blackbird. Dziś, odwiedzając stronę internetową Yamahy i wchodząc do działu Sport Touring, zobaczymy tam wyłącznie Tracery 7 i 9 w różnych wersjach, a dodatkowo Nikena, czyli w zasadzie też wyrób traceropodobny, tyle że trójkołowy.
Yamaha nie ma w ofercie klasycznego sportowego turystyka i można się wobec tego zastanawiać, czy taka klasyfikacja to tylko zabieg marketingowy, bo samo „Touring” nie brzmi wystarczająco dziarsko, czy rzeczywiście Japończycy tak widzą ten segment w latach 20. XXI wieku. Dla mnie sportowe geny Tracera były widoczne od samego początku, pomimo jego turystyczno-przygodowej aparycji. Jeśli chodzi o poprzedni model 900, wystarczyło na niego wsiąść. Spodziewałem się w pełni wyprostowanej pozycji w stylu adventure, a tymczasem po zajęciu miejsca na kanapie moje ciało pochyliło się do przodu, a na podnóżki w spodziewanym miejscu nie trafiłem. Musiałem mocno zgiąć kolana i przesunąć stopy do tyłu. Na początku był to dla mnie spory dyskomfort, chwilę potem przywykłem, a kiedy już dotarłem na kręte słowackie drogi, polubiłem tę pozycję.
Kiedy niedawno po raz pierwszy zajmowałem miejsce za kierownicą Tracera 9 GT+, zastanawiałam się, ile w nowym modelu zostało z poprzednika. Miałem wrażenie, że moje nogi, choć wciąż ułożone ciut na sportową modłę, nie są już tak mocno zgięte i przesunięte do tyłu, choć wciąż była to pozycja bardziej „aktywna” niż na typowym adventure czy nawet „sport adventure”.
Mrocznie nowoczesny
Zacznijmy może jednak od samej sylwetki Tracera 9 GT+. Jak na swoje osiągi, ochronę przed wiatrem i poziom wygody, jaki oferuje, jest to bardzo zwarty i kompaktowy motocykl. A przynajmniej dobrze to udaje, gdyż przykładowo jego rozstaw osi jest tylko o 2 cm krótszy niż w Kawasaki Versys 1000 SE, którego uważam za jego bezpośredniego konkurenta, a który sprawia wrażenie maszyny o wiele bardziej rozbudowanej i obszernej. Duża w tym zasługa tylnej części Tracera, która o ile nie zostanie doposażona w bagażnik i kufer centralny, sprawia wrażenie po prostu brutalnie ściętej. Kanapa położona jest dosyć wysoko, a prześwit niespecjalnie duży (135 mm), więc mamy wrażenie, że siedzimy na czymś, co można wpisać w spory kwadrat, a pod nami jest po prostu „dużo” motocykla. Tracer 9 GT+ to wizualnie krępy zapaśnik, który do tego umie szybko biegać.
Stylistyka tego modelu, zresztą jak od lat większości maszyn Yamahy, to sprawa mocno dyskusyjna. Generalnie wiadomo, że jeżeli oczekujecie tradycyjnych kształtów, to raczej nie macie czego szukać w salonach tej marki. Nawet pozornie klasyczne modele z rodziny XSR są bardzo wyraziste i pełne nowoczesnych elementów. Nie inaczej jest w przypadku Tracera 9 – „z twarzy” jest mroczny i nieco agresywny. Mamy tu co prawda niewielką podwójną lampę we „właściwym” miejscu, ale znajdują się w niej tylko LED-owe światła do jazdy dziennej i system doświetlania zakrętów. Światła mijania i drogowe umieszczone są poniżej, jedno po jednej, drugie po drugiej stronie maszyny. W czasie jazdy tylko ze światłem mijania wygląda to trochę dziwnie, jakby coś się zepsuło, ale w sumie jest ciekawe.
Owiewka z wysoką szybą przykrywa tylko przednią część motocykla, silnik jest ładnie wyeksponowany. Zbiornik paliwa ma ładny, opływowy kształt, podobnie uformowane są również fabryczne boczne kufry. Stety albo niestety, o czym jeszcze napiszę. Natomiast ogólnie Tracer 9 GT+ jest stylistycznie bardzo spójny i zwyczajnie ciekawy, nawet dla antyfanów futurystycznych kształtów, do których się bez wstydu zaliczam.
Co daje nam plusa?
Yamaha Tracer 9 oferowana jest w trzech wersjach: standardowej, GT i GT+. Jako się rzekło, trafiła do mnie wersja najbogatsza. Wyróżniają ją, oprócz specjalnych wzorów malowania, głównie trzy rzeczy: przedni radar, obsługujący adaptacyjny tempomat i system wspomagania hamulców, duży, 7-calowy ekran z możliwością wyświetlania mapy nawigacji oraz quickshifter trzeciej generacji.
Zacznę od wyświetlacza. W dwóch tańszych wersjach Tracera 9 mamy po dwa mniejsze ekraniki, tutaj jeden, i to naprawdę duży. Początkowo mnie trochę przytłoczył, ponieważ nie tylko upakowano w nim naprawdę dużą ilość informacji, ale też dodano sporo efektów i animacji. W rezultacie nawet ustawiając najprostszy z trzech dostępnych rodzajów tła, musiałem mocno skupiać się na odnalezieniu interesującego mnie parametru. Zabrakło mi niestety, co jest dziwne w motocyklu bądź co bądź turystycznym, szacowanego zasięgu na dostępnym paliwie. Mamy za to na stałe podaną datę, gdybyśmy zagubili się w czasoprzestrzeni.
Opcja połączenia ze smartfonem przez bluetooth, a następnie sterowanie połączeniami telefonicznymi i muzyką jest już dzisiaj standardem, natomiast system Tracera 9 GT+ ma jeszcze możliwość pokazywania mapy nawigacji. Wymaga to jednak niestety zainstalowania specjalnej aplikacji firmy Garmin i regularnego opłacania subskrypcji. Ja korzystałem więc z nawigacji w telefonie, w czym bardzo pomogło umieszczone pod wyświetlaczem gniazdo USB do ładowania urządzeń przenośnych.
Chłopcy radarowcy
Radary, radary… od lat niezbędne w lotnictwie i wojskowości, ale czy na pewno potrzebujemy ich w motocyklach? Zwolennicy prostoty na pewno je kategorycznie odrzucą, a ja, po doświadczeniach długich tras na BMW R 1250 RT i właśnie Tracerze 9 GT+, mówię im stanowcze „czemu nie?”. To urządzenie może być traktowane jak zwykły bajer, ale uwierzcie – jest naprawdę przydatne i w czasie długiej autostradowej jazdy realnie odciąża kierowcę.
Yamaha ma zamontowany tylko jeden radar – przedni. Jego rolą jest wykrywanie innych pojazdów lub przeszkód oraz mierzenie odległości od nich. Zebrane informacje są przetwarzane przez komputer i wysyłane do dwóch układów. Pierwszy z nich to adaptacyjny tempomat. Zasada jego działania jest bardzo prosta. Przyciskiem na kierownicy ustawiamy pożądaną odległość od poprzedzającego pojazdu. Na autostradzie – większą, na drogach lokalnych, jadąc wolniej, mniejszą. Motocykl w odpowiednim momencie samoczynnie zwolni, hamując silnikiem i delikatnie hamulcami, po czym utrzyma zadaną odległość od pojazdu jadącego przed nami. Jeżeli zjedziemy na lewy pas, maszyna automatycznie przyśpieszy do zadanej wcześniej prędkości, nie musimy dotykać gazu.
Brzmi to może ciut zawile, ale uwierzcie mi – w praktyce jest proste i pozwala pokonywać naprawdę długie i nudne odcinki, zwłaszcza autostradowe, w niezłym komforcie psychicznym. Oczywiście mogą pojawić się głosy, że to ogłupianie kierowcy i prosta droga do utraty koncentracji i wypadku. Dla mnie to po prostu fajne i przydatne narzędzie, a jak z niego skorzystasz, zależy tylko od ciebie.
Wspomniałem o samoczynnym hamowaniu. Tracer 9 GT+ wyposażony jest w zintegrowany układ hamulcowy UBS. Nie jest to żadna nowość, takie systemy znamy już z wielu starszych modeli. Przykładowo, hamując przodem, czujemy jak lekko dohamowuje również tył, a motocykl przyjemnie przysiada i stabilizuje się, nawet w czasie gwałtownego wytracania prędkości. Natomiast dane z radaru są tutaj dodatkowym smaczkiem, ponieważ kiedy komputer wykryje, że zbyt szybko zbliżamy się do przeszkody i kierowca może nie zareagować w porę, zaczyna sam hamować. Co ważne – lekko i daleko przed granicą utraty stabilności motocykla. Kiedy jesteśmy naprawdę blisko, dodatkowo zaczyna ostrzegawczo migać cały ekran. Oczywiście cały ten system nie jest w stanie zapobiec wypadkowi, kiedy bardzo się na niego uprzemy swoim brakiem uwagi, ewentualnie inny pojazd naprawdę nie da nam szans. Może jednak podarować kilka sekund, być może bezcennych.
Te trzy wspaniałe cylindry…
O quickshifterze trzeciej generacji muszę wspomnieć w kontekście całego silnika oraz skrzyni biegów. Trzycylindrowa jednostka rzędowa CP3 ma 890 cm3 pojemności skokowej i generuje 119 KM mocy. Silnik ten ma prześwietną charakterystykę pracy – pięknie ciągnie od samego dołu, a w górze daje niemal tyle samo „piekła”, co klasyczne sportowe konstrukcje czterocylindrowe. Przykładowo, Brzoza twierdzi, że trzy cylindry w rzędzie to najlepszy układ do motocykla szosowego. Ja akurat raz, że nie szukam aż takich osiągów, a dwa, że lubię silniki z góra dwoma cylindrami, ale jestem w stanie przyznać mu lwią część racji. Ten piec jest po prostu fenomenalny i na drodze umożliwia ci zrobienie absolutnie wszystkiego, na co masz tylko ochotę. A do tego oszczędny – przy normalnej jeździe pali ok. 5 litrów na 100 km, a nawet mniej, a mocno poganiany na autostradzie zasysa jakieś 8 litrów.
Odczucia związane z silnikiem skutecznie podkręca praca skrzyni biegów. Przy ich tradycyjnej zmianie nie miałem żadnych zastrzeżeń – wszystko pracuje miękko i precyzyjnie. Z quickshifterami zazwyczaj ciężko jest mi się dogadać, jakoś rzadko kiedy trafiam w odpowiednie obroty silnika. Natomiast tutaj nawet bez mistrzowskiej pracy gazem zmiana biegów w górę i w dół bez użycia sprzęgła idzie naprawdę bezboleśnie. Nie mam porównania z quickshifterami poprzednich generacji, montowanymi w pozostałych wersjach Tracera 9, ale podobno wyróżnikiem „trójki” jest właśnie ta płynna praca niezależnie od położenia manetki gazu.
Jest natomiast jedna rzecz, która w tym silniku nie do końca mi podeszła. Jest to jego dźwięk, a rolę słabawego zestawu nagłośnieniowego pełni układ wydechowy, w całości umieszczony pod silnikiem – nie mamy tutaj tradycyjnego tłumika z boku motocykla. Odgłos pracy na wolnych obrotach kojarzy mi się trochę z jednostkami samochodowymi, a kręcąc wyżej wcale nie jest lepiej. Dźwięk jest płaski i jednostajny, a przy tym dosyć cichy. Piszę to natomiast jako miłośnik tradycyjnego bulgotu, więc fani maszyn sportowych mogą mieć zupełnie inne odczucia.
Jazda prawie doskonała
Największą zaletą Yamahy Tracer 9, nie tylko w wersji GT+, jest po prostu to, jak ten motocykl jeździ. A jeździ fantastycznie. Silnik jest niewyczerpanym źródłem mocy do każdego stylu przemieszczania się. W trybie sportowym, z utwardzonym zawieszeniem, entuzjastycznie reaguje na każde odkręcenie manetki, i to na każdym biegu. Ciasne winkle to na nim wspaniałe doświadczenie i myślę, że tym motocyklem można się również świetnie bawić na torze. Jeździłem niedawno Ducati Multistradą V4 Pikes Peak i widzę tutaj spore podobieństwo, jeśli chodzi o ogólny charakter.
Najwięcej czasu spędziłem jadąc w trybie drogowym, który jest niesamowicie uniwersalny i również obdarowuje nas pełnym workiem emocji. Miałem też okazję skorzystać z trybu deszczowego, kiedy jechałem przez ubłocone odcinki dróg będących w remoncie. Motocykl stawał się wtedy wyjątkowo łagodny, wręcz jakby skarcony i smutny. W takich warunkach zauważyłem też jedną rzecz dotyczącą oświetlenia Yamahy. Jej lampy LED są generalnie skuteczne i dają mocną, odciętą wiązkę światła. Natomiast, być może przez swoje niewielkie rozmiary, są mocno wrażliwe na zabrudzenia. Reflektory pokryte cienką warstwą błocka spod kół lub z przylepionym dużym owadem świecą wyraźnie słabiej. Trzeba o to dbać.
Prowadzenie motocykla mogę określić tylko jednym słowem – znakomite. Czy to na gładkim asfalcie, czy na dziurawym, Yamaha leci jak po sznurku dokładnie tam, gdzie chcesz. Ciężko jest mi wyobrazić sobie inny motocykl czy też inny rodzaj motocykla, który tak dobrze łączy wygodę z mocą, dość kompaktowymi gabarytami i świetnym podwoziem. Dlatego jeśli lubisz podróżować dynamicznie, Tracer 9 jest obowiązkowym kandydatem do jazdy próbnej.
Tango dla dwojga?
Szyba jest w tym modelu dosyć wysoka i obszerna. W dodatku łatwo reguluje się jej wysokość, wystarczy ruch lewej ręki, nawet w czasie jazdy. Ja akurat jeździłem na ustawieniu najniższym. Plus był taki, że przy moim wzroście (185 cm) powietrze opływało mój kask spokojnie, bez żadnych zawirowań, a korpus był chroniony. Minusem natomiast był cały rój owadów lecących wraz z tym powietrzem, musiałem więc przecierać wizjer kasku na każdym postoju. Z kolei po podniesieniu szyby robiło się wyraźnie głośniej i mniej gładko. Myślę, że każdy wysoki właściciel tego modelu powinien po zakupie motocykla dostosować szybę do własnych preferencji, np. dokupując deflektor.
Kanapa, w modelu GT+ w wersji komfortowej, na zbytnio komfortową nie wygląda. Tak samo po zajęciu miejsca nie daje wrażenia jakiejś superwygodnej. Natomiast, o dziwo, po przejechaniu kilkuset kilometrów jednego dnia nie miałem powodów do narzekań. Nie czułem się jakoś szczególnie dopieszczony, lecz nie odczuwałem też wyraźnego bólu pośladków i okolic, jak chociażby na fabrycznej kanapie Suzuki V-Stroma 1050 DE. Myślę, że pasażer, zwłaszcza lekki, miałby podobne odczucia.
Natomiast do jazdy we dwójkę, a przynajmniej dalszych wyjazdów, zniechęcałby mnie kształt fabrycznych kufrów. Nawet nie ich pojemność, bo mają po 30 litrów, nienajgorzej. Są natomiast mało foremne, przez co sprawdzą się głównie w turystyce hotelowej, a najlepiej z wewnętrznymi torbami, które po prostu wyjmiesz i zaniesiesz do pokoju. Raczej nie ma mowy, by wykorzystać te kufry na biwaku, np. jako stolik. No i w podróżach w dwie osoby konieczny wydaje się akcesoryjny kufer centralny. Bardzo spodobał mi się za to system mocowania. Jest przemyślany, a zdjęcie i założenie każdego z kufrów zajmuje kilka sekund.
Akurat kształt kufrów to wspólna bolączka chyba wszystkich motocykli tego typu. Ich projektanci muszą bowiem pogodzić właściwości praktyczne ze stylistyką i aerodynamiką. W przypadku Tracera 9 (jak zresztą również np. Versysa 1000) nie dokonali cudów, kufry mimo opływowego kształtu mają homologację tylko do 130 km/h. Można oczywiście dołożyć stelaż i prostokątne kufry uznanych producentów, ale wtedy łatwo zrujnować linię maszyny. Sam nie wiem, na co bym się zdecydował.
Która wersja?
W tym momencie wiem natomiast, że gdybym zdecydował się na zakup Tracera 9, wziąłbym wersję GT, tę środkową, bez plusa. Nie ma ona co prawda wielkiego ekranu w kokpicie i radaru, a co za tym idzie adaptacyjnego tempomatu. Posiada natomiast resztę znakomitych rozwiązań, w tym elektronicznie sterowane zawieszenie. Kosztuje przy tym równe 10 tysięcy zł mniej niż GT+ – 68 500 zamiast 78 500 zł. Jeżeli taka różnica w cenie nie jest dla ciebie problemem, daj szansę plusowi.
Yamaha ma w swojej ofercie znakomity, niemal kompletny motocykl do dynamicznej turystyki szosowej. Co ciekawe, nawet na przypadkowych odcinkach szutrowych jeździło mi się nim lepiej, niż niejednym modelem spod szyldu adventure. Tracer 9 dowiezie cię niemal wszędzie i zawsze da masę przyjemności. Biorąc pod uwagę poziom wyposażenia, nie jest również przesadnie drogi. Nie zachwycił mnie od razu. Przyzwyczajony do pozycji na tradycyjnych adventure, po pierwszych kilometrach byłem przekonany, że raczej się nie polubimy. Natomiast już po jednym pełnym dniu w trasie wiedziałem, o co chodzi. „Przykleiłem się” do tego motocykla. I przypomniałem sobie, że z poprzednim Tracerem 900 miałem tak samo. Nie od razu, nie tak szybko. Może nie miłość, ale na pewno duża sympatia od drugiego wejrzenia.
Dlatego jeżeli planujesz zabrać Tracera 9 na jazdę próbną, to zachęcam, żebyś nie tylko pokrążył po mieście przez godzinkę. Planując zakup, zapłać dealerowi i wypożycz motocykl na cały weekend. Dopiero wtedy docenisz pełnię jego zalet. Mnie się udało.
Plusy
- znakomity silnik i skrzynia biegów
- bardzo dobre prowadzenie
- przydatna elektronika
- stosunek ceny do jakości i wyposażenia
Minusy
- kształt fabrycznych kufrów
- mało atrakcyjny dźwięk silnika
Dane techniczne: Yamaha Tracer 9 GT+
silnik: czterosuwowy, trzycylindrowy, rzędowy, cztery zawory na cylinder, DOHC
pojemność skokowa: 890 cm3
średnica cylindra x skok tłoka: 78 x 62,1 mm
stopień sprężania: 11,5:1
chłodzenie: cieczą
moc maksymalna: 119 KM (87,5 kW) przy 10 000 obr./min
moment obrotowy: 93 Nm przy 7000 obr./min
rozruch: elektryczny
zapłon: tranzystorowy
zasilanie: wtrysk paliwa
skrzynia biegów: 6-stopniowa, quickshifter
przeniesienie napędu: łańcuch
rama: aluminiowa, typu diamond
opony przód | tył: 120/70-17, 180/55-17
zawieszenie przód: półaktywny odwrócony widelec teleskopowy KYB, Ø 41 mm, skok 130 mm, pełna regulacja
zawieszenie tył: półaktywny amortyzator centralny KYB, pełna regulacja, skok 137 mm
hamulec przód: dwutarczowy, Ø 298 mm, zaciski czterotłoczkowe Nissin
hamulec tył: tarczowy, Ø 267 mm, zacisk jednotłoczkowy Nissin
prześwit: 135 mm
rozstaw osi: 1500 mm
wysokość kanapy: regulowana, 820-835 mm
masa z płynami: 223 kg
pojemność zbiornika paliwa: 19 litrów
cena: 78 500 zł
importer: www.yamaha-motor.eu
80 tysi za GT+, zaszaleli, a to dalej tracer 9…
A ja bym wzial na grudzien 2023 Tracera 9 bez GT.Mozna kupic za 52tys zl a kontrole trakcji,tempomat,antywhiele ma.