Zarówno strona internetowa, jak i reklamy firmy Shima zrobiły na mnie takie wrażenie, że postanowiłem zaryzykować i kupić ich „flagowe” rękawice. Zachęcony śmiałymi poczynaniami wizerunkowymi i mocnymi zapowiedziami dotyczącymi jakości, kupiłem rękawice Shima G-Tec, pomierzywszy uprzednio dłonie zgodnie z zaleceniami producenta.
Paczka przychodzi zadziwiająco szybko. Oprócz sporej ilości materiałów reklamowych w środku znalazłem zamówione rękawice.
Rękawice Shima G-Tec, wykonane z miękkiej skóry sprawiają wrażenie solidnych i dobrych jakościowo. Wstawki z tworzywa przypominającego kevlar i protektory KNOX pozwalają zaufać w ich bezpieczeństwo. Jestem szczerze rad, że pierwsza weryfikacja mego kredytu zaufania wypada tak pozytywnie. No to… do roboty!
Zabieram rękawice Shima G-Tec na jazdy próbne – odwiedzamy Roztocze, Pomorze, śmigamy lokalnie po Śląsku i Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Jeszcze przed dojazdem do Krasnobrodu na Roztoczu „dżiteki” zaczynają uwierać.
Wewnętrzne szwy to zawsze jest problem, mam go także z Modekami i Heldami. Ale w „dżitekach” uwiera całe wnętrze! Ciężko to znieść po 300 kilometrach, z niepokojem myślę o zbliżającej się wyprawie we włoskie Dolomity…
Następne kilometry w wyrobie Shimy to już tylko „dożynki”. Kupuję nawet po drodze dodatkowe wewnętrzne cienkie rękawiczki z Gore-texem, żeby zminimalizować uwieranie i zmniejszyć inną doskwierającą cechę – absolutną wodoprzepuszczalność. Tego jednak nie wypominam, bo w materiałach producenta było wyraźnie zaznaczone, że są to rękawice o przeznaczeniu sportowym.
Czar „dżiteków” pryska ostatecznie po kilku tygodniach intensywnego użytkowania. Wewnętrzne szwy uwierają nie do zniesienia, fason po kilku przemoczeniach znika bezpowrotnie. Ściągacz na nadgarstku, wykonany z rzepa, dość szybko traci właściwości przyczepne, uniemożliwiając prawidłowe użytkowanie rękawicy.
Kiedy po czterech miesiącach poddają się szwy na palcach, mówię: dość. Jak na produkt za prawie 300 zł to wady nie do zaakceptowania. Za tę cenę można kupić porządne konkurencyjne rękawice, nawet z Gore-texem.
Rękawice Shima G-Tec – galeria zdjęć
Najgorsza jest właśnie ta wyściółka. Nawet chciałem ją wypruć i zobaczyć czy nie bedzie lepiej. To są w ogóle rękawiczki na 500 km. A kciuk mi zaczał wychodzic podobnie jak na zdjeciu, tylko troche z boku
Nie znam tych rękawiczek, nawet ich nie dotykałam. Ale sprawdziłam że inne portale napisały bardzo pozytywne recenzje. Więc albo Wy nie lubicie Shimy, albo trafiliście do testów wybrakowany egzemplarz albo….
A czy inne portale kupiły rękawice za własne pieniądze i zrobiły w nich kilka tysięcy kilometrów dla sprawdzenia? Ja tak zrobiłem i dzięki temu możesz się dowiedzieć ile naprawdę wart jest ten model Shimy. Bez ściemy i sponsoringu.
Nie wiem co zrobiły inne portale, widzę tylko żę ta sama rzecz jest zupełnie inaczej oceniana u Was i gdzie indziej
A czy ty czasem nie jesteś z Shimy?
Nie, nie jestem, po prostu czytam tez inne portale motocyklowe i zauważyłam że sa tam całkiem inne oceny niz tutaj
mam Shimy GTR, jeszcze się nie popruły ale chyba tylko dlatego że zakładam je tylko wtedy kiedy muszę :( też są niewygodne i uwierają. Wolę ubrać stare alpiny smx i włączyć grzane manetki jak jest chłodniej.
Kupiłem także Shimy air Men, jedna spruła się w środku już po pierwszym wyjeżdzie, ok. 150 km. Masakra.
Ja kupiłem swego czasu (w zeszłym roku) Space Runnery po niecałym pół roku używania wywaliłem je do kosza.
Abstrahując od pekania plastykowych naszywek i za krótkich rzepów w nadgarstkach (teraz chyba w ogóle nie ma tego elementu w tym modelu), do ostateczności doprowadziło mnie wywlekanie wyściółki przy zdejmowaniu i 40 min na ponowne jej włożenie.
hej, używam G-Teców od 2 sezonów i nie było kłopotów, a zrobiliśmy ok 30tys kilometrów- co widać na filmikach z trasy. Jedyne co to wygniótł się plastik przy nadgarstku.
pozdro
Piotrek z motowypad.pl
też mam model schimy miałybyć wodoodporne…do pierwszego długiego deszczu i jeżdzie w nim tak namokły że nie mogłem ich ściągnąć ,fakt cena nie byłą powalająca z nóg