Uwaga, kask na ziemi jako „międzynarodowy sygnał ratunkowy kodu motocyklistów” powraca! [Jak oznaczyć miejsce awarii, wypadku]

-

Różne internetowe rewelacje i fałszywe informacje lubią wracać jak bumerang. Obecnie kolejne okrążenie w sieci wykonuje motocyklowy fejk sprzed lat. Głosi on, że położony na ziemi czy asfalcie kask jest międzynarodowym sygnałem, że noszący go motocyklista potrzebuje pomocy. Jak w każdej legendzie, można się w tym doszukać ziarenka prawdy, ale jest to ziarenko bardzo niewielkie i ukryte w stercie plew.  

Przeglądając w ostatnich dniach facebookowe grupy o tematyce motocyklowej już kilka razy natknęliśmy się na starego znajomego. Jest nim charakterystyczne zdjęcie kilku kasków położonych na asfalcie wokół stojącego motocykla. Towarzyszy mu opis w stylu „Nie wszyscy wiedzą że kask położony na ziemi to międzynarodowy sygnał ratunkowy kodu motocyklistów (! – wykrzyknik od redakcji). Jeśli więc spojrzysz na motocyklistę lub motocyklistkę na drodze z kaskiem położonym na ziemi, nie wahaj się i zatrzymaj się w celu udzielenia pomocy.”. I ponownie – tysiące kolejnych udostępnień…

Genialna sobota w Motors Żerań w Warszawie. Aż 23 motocykle Suzuki, Moto Morini, Kawasaki i MV Agusta czekają na przetestowanie!

Bzdura zza siedmiu mórz

Pomijając wątpliwą formę gramatyczną, sugerującą automatyczne tłumaczenie z jakiejś obcojęzycznej strony czy mema, jest to po prostu zwykła bzdura. Poza pewnymi gestami sygnalizującymi naszym towarzyszom np. chęć zjechania na tankowanie, nie ma żadnego „międzynarodowego kodu motocyklistów”. W dodatku ślepe pójście za tą internetową poradą może mieć skutki odwrotne od zamierzonych. 

Po pierwsze, niewiele kasków jest malowanych w ten sposób, że są widoczne z daleka. Motocykliści preferują raczej stonowane barwy, a dodatkowo w ostatnich latach modne są matowe wykończenia skorup. Jeśli do tego postawimy je na jezdni obok motocykla, a nie za nim, to całkiem prawdopodobne, że ktoś w nie wjedzie. Może to doprowadzić do wypadku, a przy okazji oczywiście stracimy swój kask. Inna sprawa, że może nam do niego naleźć różnego rodzaju robactwa. Jeszcze coś, zupełnie bonusowo. Nie jesteśmy przesądni, ale wielu motocyklistów jest. Dlatego wspomnimy też o kasku na ziemi jako złej wróżbie dla jego właściciela

Jak porządnie oznaczyć miejsce awarii?

Jeżeli chcemy oznaczyć miejsce awarii, kolizji lub innego zdarzenia, zróbmy to dobrze. Przede wszystkim w sposób niezagrażający nam samym oraz innym kierowcom. Podstawa to ustawienie motocykla możliwie daleko od pasa ruchu, na samym skraju pobocza, a jeśli jest to możliwe, nawet na żwirze czy trawie. Jeżeli światła awaryjne i pozycyjne działają, to je włączmy. Czasem jednak utkniemy na drodze bez pobocza, za to np. z rowem lub nasypem tuż obok. Co wtedy? 

Kolejny postój

Choć polskie przepisy nie nakazują motocyklistom wożenia ze sobą trójkąta ostrzegawczego, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się w niego zaopatrzyć. Na rynku znajdziemy wiele modeli, które składają się do bardzo małych rozmiarów i nie zajmą dużo miejsca w kufrze czy torbie. Gdzie ustawić taki trójkąt? Tutaj możemy skorzystać z zapisów kodeksu drogowego dotyczących unieruchomionych aut. Na autostradzie i drodze ekspresowej ok. 100 metrów za pojazdem, na zwykłej drodze poza obszarem zabudowanym 30-50 metrów, w obszarze zabudowanym bezpośrednio za pojazdem. Ważne – jeżeli utknęliśmy tuż za zakrętem lub w innym niewidocznym z daleka miejscu, trójkąt ustawiamy odpowiednio wcześniej, tak by zasygnalizować sytuację nadjeżdżającym kierowcom.

Rozwiązania improwizowane

Z zrobić, jeżeli nie mamy i nie chcemy lub nie możemy wozić ze sobą trójkąta? W niektórych sklepach motocyklowych znajdziemy specjalne pokrowce na kask, które są wykonane z jasnego materiału i mają na sobie odblaskowy nadruk trójkąta ostrzegawczego. Jest to jakieś rozwiązanie, ale, jak już wspominaliśmy na początku, zawsze wiąże się z ryzykiem najechania i zniszczenia kasku. A te potrafią już kosztować grube tysiące złotych. Czy warto? Chyba nie. 

Ludzik Michelin z kamizelką odblaskową

Jeżeli mamy ze sobą odblaskową kamizelkę, warto ją założyć, trzymając się oczywiście z dala od jezdni. Można też spróbować jej użyć, rozglądając się za jakimś improwizowanym stelażem. Ponownie – raczej nie polecamy w tej roli własnego kasku. Podobnie z jaskrawym kocem termicznym (folia NRC), który wielu z nas wozi w swoich apteczkach. 

Podsumowując – starajmy się pomagać tak, żeby przede wszystkim nie zaszkodzić. „Instalacje ostrzegawcze” ustawiajmy za unieruchomionym pojazdem, a nie obok niego. I nie wierzmy we wszystko, co znajdziemy w internecie. Jeszcze jedno, taka „stara szkoła”. Widząc stojącego na poboczu motocyklistę zwolnijmy (w bezpieczny sposób, patrząc w lusterka!) i choćby gestem spytajmy, czy wszystko OK.

1 KOMENTARZ

  1. Kask ułożony za tylnym kołem motocykla jest takim sygnałem, taka zasada funkcjonuje w Ameryce północnej szczególnie w Kanadzie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY