Wydawać by się mogło, że nie ma mniej seksownego połączenia niż motocykl i tempomat. Ale jeszcze mniej seksowna jest przymusowa jazda autostradą przez setki kilometrów. Czy jeżeli producent naszego motocykla nie zamontował w nim fabrycznie tempomatu, możemy zrobić to sami? Gdzie kupić i ile kosztuje akcesoryjny elektroniczny tempomat?
Ilu motocyklistów, tyle opinii na temat sensowności posiadania i używania tempomatu. Jedni totalnie odrzucają ten pomysł, inni, zwłaszcza ci, którzy regularnie pokonują grube tysiące kilometrów, nie wyobrażają sobie bez niego życia. Gęsty ruch uliczny i kręte drogi nie są oczywiście miejscami, w których tempomat mógłby być przydatny. Za to na autostradach, które odzierają motocyklistów z jakiejkolwiek przyjemności z jazdy, zdecydowanie warto mieć to urządzenie. Również jadąc przez niekończące się wioski naszpikowane fotoradarami (są takie miejsca w Europie) dobrze jest móc ustawić sobie pięćdziesiątkę i po prostu przeczekać…
Elektroniczne gadżety bez których nie wyobrażam sobie jazdy motocyklem
Najwygodniejszym, najbezpieczniejszym i najbardziej praktycznym typem tempomatu jest elektroniczny, montowany w fabryce. Od kilku lat spotykamy już nawet tempomaty adaptacyjne, współpracujące z radarem i układem hamulcowym. Nie tylko kontrolują prędkość, ale też utrzymują stałą odległość od poprzedzającego nas pojazdu. Tego typu systemy zarezerwowane są jednak dla topowych, a co za tym idzie, najdroższych motocykli. Ale nawet te zwykłe tempomaty elektroniczne również instalowane są w zaledwie garstce modeli. A co jeśli chcemy mieć urządzenie kontrolujące prędkość w naszym motocyklu średniej i niższej klasy?
Tempomat mechaniczny – blokada gazu
Okazuje się, że rynek akcesoryjnych tempomatów jest dosyć bogaty. Widać to zwłaszcza po setkach ofert z azjatyckich portali sprzedażowych, kiedy tylko wpiszemy w wyszukiwarce odpowiednią frazę. Praktycznie wszystkie z nich są jednak rozwiązaniami czysto mechanicznymi. To po prostu różnego rodzaju blokady, które po ustawieniu utrzymują rolgaz w stałym położeniu.
Najprostsze i najtańsze z nich mają formę plastikowych listków nakładanych na manetkę. Znajdziemy je m.in. w ofercie Oxforda (ok. 30 zł) i wielu innych producentów. Dzięki nim nie musimy trzymać gazu całą dłonią, wystarczy, że będziemy naciskać na listek jej dolną częścią. Wielu motocyklistów chwali sobie to rozwiązanie i nie czuje potrzeby zmiany na inne.
Dla tych, którym przeszkadza obecność takiego „ciała obcego”, są bardziej zaawansowane blokady. Mogą one ściskać i unieruchamiać rolgaz od zewnątrz lub od środka, jak w znanym systemie firmy Kaoko (ok. 500 zł) i jego tańszych imitacjach. Warto też wspomnieć o polskim tempomacie EasyRide (569 zł), który blokuje rolgaz za pomocą układu elektromagnetycznego.
Zaletami rozwiązań mechanicznych są cena – od kilkudziesięciu do kilkuset złotych – oraz łatwość montażu. Są zupełnie wystarczające dla motocyklistów sporadycznie robiących długie i nudne przeloty. Lista wad jest niestety dłuższa. Są one mało precyzyjne i nie pozwalają na łatwą korektę prędkości przyciskami. Do tego dochodzą kwestie bezpieczeństwa. Choć najbardziej znane urządzenia są już naprawdę dopracowane, to wielu motocyklistów wciąż nie wyobraża sobie montowania jakiejkolwiek mechanicznej blokady gazu. Co prawda w sytuacji awaryjnej zawsze można wcisnąć sprzęgło i wyłączyć silnik killswitchem, ale w stresie różnie z tym bywa.
Tempomat elektroniczny – wygodny i bezpieczny
Sposób użycia elektronicznego tempomatu jest bardzo prosty. Najczęściej do jego obsługi mamy 2-3 przyciski. Pierwszym włączamy i wyłączamy tempomat. To zabezpieczenie na wypadek przypadkowego użycia. Następnie po osiągnięciu wybranej prędkości wciskamy przycisk SET i puszczamy gaz. I tyle – dopóki nie wciśniemy sprzęgła lub jednego z hamulców, motocykl będzie utrzymywał zadaną prędkość.
Yamaha Tracer 9 GT+. Wygodna, szybka, ekscytująca [test, opinia, cena, dane techniczne, recenzja]
Jeżeli np. musieliśmy przyhamować lub zmienić bieg i tempomat się wyłączył, to wciskamy przycisk RES (od resume – wznawiać) i maszyna sama przyspieszy do ustawionej wartości. Często przyciski SET i RES mają również funkcję plus/minus. W czasie jazdy na tempomacie możemy nimi korygować zadaną prędkość z dokładnością do 1 km/h. Przykładowo, gazem ustawiliśmy 138 km/h, a potem dwoma kliknięciami plusa dobijamy do 140 km/h.
W dobie elektronicznie sterowanych przepustnic montaż prostego fabrycznego tempomatu nie jest większym problemem i kosztem. Urządzenia te spokojnie mogłyby się pojawiać również w tańszych modelach. Producenci wciąż jednak traktują je jako opcję premium, mającą zachęcić do zakupu droższych motocykli.
MCCruise – dobre i drogie rozwiązanie z antypodów
Czy istnieją na rynku akcesoryjne tempomaty elektroniczne? Owszem, ale są dużo droższe niż koszt systemów montowanych fabrycznie. O tym, dlaczego tak jest, można opowiedzieć na przykładzie australijskiej firmy MCCruise, która od ponad 20 lat produkuje elektroniczne tempomaty do motocykli, quadów i ciągników. Po pierwsze, nie są to urządzenia uniwersalne. Każdy model motocykla ma swoją specyficzną elektronikę, do której należy się podpiąć – np. czujniki położenia gazu, sprzęgła, hamulców itp. Po drugie, prawidłowe działanie tych systemów jest kluczowe dla bezpieczeństwa motocyklisty, dlatego każdy model jest długo i drobiazgowo testowany, co podnosi koszty. Po trzecie, akcesoryjny elektroniczny tempomat wymaga oddzielnej jednostki sterującej.
Zestawy sprzedawane przez MCCruise składają się z komputera (umieszczanego zazwyczaj pod kanapą), sterownika z przyciskami do zamontowania na kierownicy oraz kabli połączeniowych z odpowiednimi kostkami i innymi złączami. Dodatkowo w urządzeniach przeznaczonych dla starszych i tańszych motocykli, w których gaz sterowany jest linką, konieczne jest użycie serwomechanizmu. Dlatego przykładowo zestaw dla Suzuki V-Stroma 650 jest sporo droższy od zestawu dla nowego V-Stroma 800 DE.
Urządzenia MCCruise są sprawdzone, oferują identyczną funkcjonalność jak fabryczne, a ich sterowniki są niewielkie i ładnie wkomponowują się w kierownicę. Ewidentną ich wadą są natomiast koszty całego przedsięwzięcia. Wracając do V-Stromów: zestaw dla 650 kosztuje w przeliczeniu ok. 3500 zł, dla 800 DE – ok. 2500 zł. Do tego wysyłka z Australii ok. 300 zł i możliwe dodatkowe opłaty celne. Ponadto, ze względu na konieczność bardzo precyzyjnego montażu i integracji z fabryczną elektroniką, producent ściśle zaleca wykonanie tego w specjalistycznym warsztacie.
I jeszcze jedno – montaż tak rozbudowanej akcesoryjnej elektroniki, nawet sprawdzonego producenta, niemal na pewno spowoduje utratę fabrycznej gwarancji na motocykl. Dlatego jeżeli zdecydujemy się na coś takiego, to najlepiej dopiero po upływie daty jej ważności.