Jeżeli w twoim życiu motocykle nie są od zawsze, a w pewnym momencie – pod wpływem impulsu lub też po namowie kolegów – postanawiasz wkroczyć na jednośladową ścieżkę, wiedz, że na pewno spotkasz się z oporem bliskich. Gdy jesteś małoletni będą to rodzice, gdy trochę starszy, może to być dodatkowo dziewczyna, a później największy chyba opornik, jaki zna motocyklowy świat – żona… Jak skruszyć beton? Jak przekonać żonę, dziewczynę, rodziców, bliskich do zakupu motocykla? Przedstawiamy zbiór rozsądnych argumentów i strategii działania…
Wiadomo, każda sytuacja jest sprawą indywidualną i każda rozmowa może odbywać się zupełnie inaczej. Jednak nawet do samego faktu poinformowania naszych najbliższych o tym, że chcemy wsiąść na motocykl, musimy się dobrze przygotować…
Motocyklowy coming out…
Siadasz przed swoją żoną/mamą/dziewczyną/ojcem i postanawiasz się zwierzyć. Zacznijmy od przykładów. Postaraj się zebrać informacje o kilku osobach z waszego otoczenia, które jeżdżą od kilku lat i mają się dobrze. Oczywiście druga strona, nawet nieprzygotowana do rozmowy tak jak ty, może wypalić przykładem kogoś, kogo znacie i kto zrobił sobie krzywdę na moto. Ważne jest, abyś znał ten przypadek i potrafił go wyjaśnić, tłumacząc dokładnie co, jak i dlaczego się stało, informując że ty nie popełniłbyś nigdy takiego błędu.
Niech ci nie odwala za kółkiem
Jeździsz samochodem z żoną? Wieziesz mamę czy ojca? Jedź spokojnie. Nie denerwuj się gdy ktoś zajedzie ci drogę, nie bądź nerwowy, nie szarp, nie hamuj ostro i ostro nie przyspieszaj. Jedź płynnie i pokaż wszystkim, że za kółkiem jesteś spokojny jak miś koala. Nie powoduj sytuacji o mały włos. Jeżeli jest inaczej, wiedz, że zgłoszenie chęci zakupu motocykla przyprawi rodziców o siwe włosy, a żonę o ból gardła. Twoja jazda samochodem daje pojęcie bliski co się będzie działo z tobą za kierownicą motocykla…
Nic się nie stało, więc nic się nie stanie
Argument o bezszkodowej jeździe samochodem jest też bardzo ważny. Bo w sumie jeżeli masz co chwila jakieś stłuczki autem, a po wyjściu na rower wracasz z siniakami i otarciami skóry, to może rzeczywiście motocykle nie są dla ciebie. Jeżeli jednak jest zupełnie odwrotnie, to naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować.
Fakty dokonane
To taktyka dla naprawdę odważnych, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to bardzo skuteczne. Zakup motocykla i postawienie go pod domem, zrobienie prawa jazdy kat. A i pokazanie go przy obiedzie – szok, niedowierzanie, wqrw bliskich, ale ta terapia szokowa naprawdę działa. Przede wszystkim pokazuje twoją determinację. Zrobiłeś, kupiłeś, podjąłeś już decyzję, to jest twoje życie i tak ma być jak ty chcesz. Sam, w wieku 20 lat, tak właśnie postąpiłem ze swoimi rodzicami, pokazując im ukończony kurs na prawo jazdy kat. A. Trochę było dyskusji, ale na egzamin pojechał ze mną tata, a potem kupił mi moją pierwszą kurtkę motocyklową. Mama z kolei dała mi pieniądze na remont motocykla po tym jak kolejny raz się popsuł. Kochają, więc zaakceptują twoje wybory, nieraz po jakimś dopiero czasie.
Powolne oswajanie
Jak przekonać bliskich do motocykli? Powoli… To też działa, bo przecież woda drąży kamień. Najpierw pod dom podwozi cię swoim motocyklem kumpel. Potem kupujesz kask, a na wszelki wypadek, jak cię Jacek będzie chciał jeszcze raz kiedyś gdzieś zabrać. Potem ktoś pożycza ci motocykl 125 na prawko B. A niech stoi, w garażu, przecież nikomu krzywdy nie robi. Czasem się przejedziesz, z czasem częściej. Nic złego się nie dzieje. Potem robisz prawko A, tak na wszelki wypadek, żeby mieć. W końcu patent żeglarski też masz, a nie pływasz… A później już z górki. Czasochłonne to, ale też działa…
Boję się tego, czego nie znam
Z doświadczenia też pokazanie drugiej osobie swojej pasji pomaga w oswojeniu jej z nią. To nie jest coś złego, coś zakazanego, coś przerażającego. Jeżeli weźmiesz na przejażdżkę bliską ci osobę wypożyczonym skuterem, bardzo możliwe, że zobaczysz banana na jej twarzy. Fajnie? Fajnie! Naprawdę nie ma się czego bać. Co z tego, że to skuter, na motocyklu będzie podobnie! 1-0 dla ciebie
Baby steps, czyli malutkimi kroczkami do celu
Jeżeli, jako niedoświadczony motocyklista, ale kierowca auta z milionem przejechanych kilometrów, postawiłbyś na domowym podjeździe Hayabusę, to każdy rozsądny powinien popukać się w głowę. Jeżeli w domu masz mocny opornik, to taki numer mógłby się skończyć rozwodem, rozstaniem czy ciągłymi awanturami. Małe kroczki. Wypożycz skuter 50, kup motocykl 125, potem zamień go na 250 czy 400 cm3. Jeżeli będziesz sobie radzić z takimi sprzętami, wzbudzisz zaufanie twoich bliskich. 2-3 lata i Haja w garażu nikogo nie będzie dziwić, szczególnie jeżeli będzie miała elektroniczne kagańce pozwalające na spokojną i bezpieczną jazdę nawet ciężkonożnemu obywatelowi…
Pokaż, że to normalne
O ile w naszym kraju cały czas motocykle nie są jakąś wielką codziennością, o tyle w krajach południowych jednośladami z silnikiem jeżdżą wszyscy. Może warto byłoby pojechać na wycieczkę do Włoch, Hiszpanii czy Grecji, by pokazać bliskiej osobie, że jeżdżą praktycznie wszyscy – starzy, młodzi, kobiety i dzieci. Do tego jeżdżą praktycznie nago i… nic się nie dzieje.
Sprzęt zabezpieczający i obcy sprzymierzeniec
Kup ciuchy z ochraniaczami, topowy kask, rękawiczki ze sliderami. Zabierz na zakupy twojego przeciwnika. Niech posłucha wywodów obcego człowieka, sprzedawcy, który na pewno będzie grał w twojej drużynie szybko rozgrywając temat. Mówiąc o bezpieczeństwie, radząc i pomagając ci dowieźć temat zakupu do końca. Niestety, ale często na niektóre żony bardziej działa jedno zdanie obcej osoby niż 100 swojej drugiej połowy. To paradoks, który w tym momencie możesz wykorzystać…
Za duży, za mały, za drogi, za tani. 10 błędów przy zakupie używanego motocykla