[sam id=”24″ codes=”true”]Przejechaliśmy pięć tysięcy kilometrów. Zwiedzaliśmy pola bitew i kwatery poległych żołnierzy. Rajd Szlakiem Gąsienic Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka to nie tylko historyczne przeżycie, ale także wspaniała motocyklowa wyprawa.
Tekst i zdjęcia: Marek „Kolaska” Huet
Zielony garnizon w Świętoszowie zajmuje 10. Brygada Kawalerii Pancernej im. gen. broni Stanisława Maczka. Trudno to miejsce znaleźć na zwykłej mapie. Tu wyznaczono zbiórkę uczestnikom rajdu i zorganizowano kwatery na poligonie.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Wieczorem odwiedzamy salę tradycji jednostki. Pancerniacy godnie kontynuują tradycje bojowe słynnej jednostki. Uczestniczyli w najważniejszych misjach wojskowych, co tylko świadczy o profesjonalizmie żołnierzy. Rankiem żegna nas dowódca jednostki płk Maciej Jabłoński. Na starcie żałujemy, że nie obejrzeliśmy słynnych leopardów będących na wyposażeniu wojska.
Kierunek: Ardeny
Ponad 800-kilometrowy etap do Trieru umilają nam przelotne deszcze, dające się we znaki w drugiej części trasy. Mokry asfalt oglądamy aż do Paryża. Podzielono nas na pięć grup oznaczonych chustami w różnych kolorach. Od naszej różowej, przyjmujemy żartobliwą nazwę „różowe pantery”. Do Trieru jadę w towarzystwie Władka na Dragstarze 1100. Śmigamy podobną prędkością do 120km/h z uwagi na oszczędność benzyny.
Drugiego dnia trasa wiedzie przez Luksemburg. Na cmentarzu 3. Armii Amerykańskiej odwiedzamy grób gen. Pattona.
Generał Patton znany był ze swoich powiedzonek. Oto przemówienie do żołnierzy z 3. Armii z 5 czerwca 1944 roku:
Jest jedna wspaniała rzecz, którą będziecie mogli powiedzieć po tym jak ta wojna się skończy i gdy wrócicie do domów. Będziecie wdzięczni, gdy za 20 lat będziecie siedzieć przy kominku z wnukiem na kolanie, wnuk zapyta co robiliście w czasie tej wielkiej II wojny światowej, a wy nie będziecie musieli zakasłać, przestawiać wnuka z kolana na kolano i mówić „Cóż, twój dziadek przerzucał łopatą gówno w Luizjanie”. O nie! Będziecie mogli spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć: „Synu, twój dziadek walczył wraz ze wspaniałą Trzecią Armią i cholernym sukinsynem nazwiskiem George Patton”.
Później dojeżdżamy do francuskiego Dieuze na cmentarz 1. Dywizji Grenadierów. Zwiedzamy okolicę pod Lagarde w miejscu walk Dywizji w 1940 roku. Na postoju w przydrożnym barze zamawiam jajecznicę, a w zamian sympatyczna Serbka funduje mi omlet. Tak czy owak są to ostatnie świeże jajka, które widzą za ladą.
Co niektórzy koledzy mają szczęście i udaje im się uzupełnić prowiant w objazdowym sklepie. Wracamy na trasę i ostatni docieramy do zarezerwowanego kempingu. W nagrodę za niewielką dopłatą otrzymujemy propozycję noclegu na terenie szkoły żeglarskiej z internatem.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Różowe pantery długo się nie zastanawiają – widok łóżek ze świeżą pościelą i (sic!) lodówki pełnej jedzenia poprawia nastrój. Motocykle schną pod dachem i Wojtek od BMW z wózkiem spokojnie naprawia oparcie korzystając z mojego pudełka ze śrubami.