O tej części Europy zazwyczaj mówi się jako o motocyklowym raju. W takich opowieściach często jest sporo przesady, ale nie w przypadku Andaluzji. Położony w południowej Hiszpanii region, w którym góry schodzą wprost do morza, to rzeczywiście wymarzony kierunek motocyklowego wyjazdu, praktycznie przez cały rok. Sprawdziliśmy to na własnej skórze i… cordurze!
Hiszpania podzielona jest na 17 tzw. wspólnot autonomicznych. Najludniejszą z nich i drugą pod względem powierzchni jest Andaluzja. Region ten zajmuje południową część Półwyspu Iberyjskiego. Od zachodu graniczy z Portugalią, od wschodu z wspólnotą Murcja. Południową część Andaluzji określa wybrzeże Morza Śródziemnego, a północną – góry Sierra Morena, które oddzielają ją od Estremadury i Kastylii-La Manchy. W Andaluzji znajduje się również najwyższe pasmo górskie kontynentalnej Hiszpanii – góry Sierra Nevada, ze szczytem Mulhacén (3478 m n.p.m.).
Tyle suchej geografii, ale nas bardziej interesuje, jaka jest Andaluzja pod względem podróży motocyklowych. Odpowiedź może być tylko jedna – absolutnie wspaniała. Świadczy o tym chociażby fakt, że to właśnie w tej części Europy organizowana jest większość premierowych pokazów motocykli, z których filmy i zdjęcia możecie oglądać w światowych mediach. Sam byłem na wielu z nich i jeśli tylko trafialiśmy na pogodę (pokazy organizowane są zazwyczaj zimą), były to niezwykle przyjemne doświadczenia. Do tej pory jednak nie miałem okazji pojeździć po Andaluzji swobodnie, po swojemu, własnymi ścieżkami.
Aż w końcu, w kwietniu, powiedzieliśmy sobie z żoną, że musimy się gdzieś wyrwać na tydzień. Nie zdarzało nam się to od 10 lat, głównie ze względu na narodziny kolejnych dzieci. Tym razem udało się całą młodą ekipę upchnąć po dziadkach, a my mieliśmy proste założenia – mają być super trasy i gwarantowana pogoda. Postanowiliśmy więc odwiedzić bazę wypożyczalni motocyklem.pl w Andaluzji. Wcześniej, w styczniu, korzystałem z usług tej firmy na Sycylii, i był to bardzo udany wyjazd. Bilety lotnicze do Malagi kupowaliśmy niestety na ostatnią chwilę, został nam więc lot z przesiadką w Wiedniu. Robiąc to z kilkutygodniowym wyprzedzeniem można polecieć bezpośrednio i sporo taniej – nawet za kilkaset zł w obie strony.
Pod Etną w środku zimy. Motocyklowy długi weekend na Sycylii
Malaga – odbieramy BMW GS z bazy motocyklem.pl
Z lotniska w Maladze do bazy motocyklem.pl jest dosłownie 15 minut jazdy taksówką, kosztującą ok. 20 euro. Udało nam się zarezerwować BMW R 1250 Adventure, niestety tylko na pierwsze trzy dni, na kolejne terminy zaklepał go już ktoś inny. Wiedzieliśmy więc, że czeka nas powrót do Malagi na podmiankę motocykla na Yamahę Tenere 700. Dlatego podzieliliśmy nasz wyjazd na dwie części – na objazd terenów na wschód i na zachód od stolicy Andaluzji.
Jeśli chodzi o bagaż, każda maszyna z motocyklem.pl jest wyposażona w zestaw trzech kufrów. Najlepiej więc zabrać do samolotu łącznie tyle rzeczy, ile wejdzie w taki komplet. Wtedy w bazie po prostu przepakowujemy się do kufrów, a puste walizki zostawiamy – odbierzemy je oddając motocykl. Tutaj uwaga, że dobrze jest nie pakować rzeczy luzem, tylko posegregować na kilka mniejszych toreb. Nam świetnie sprawdziły się worki na kask, których akurat mamy w domu spory zapas. Wtedy przepakowywanie się idzie bardzo sprawnie. Więcej informacji, jak najbardziej efektywnie spakować się na podróż lotniczo-motocyklową, znajdziecie w artykule poniżej.
Południe Hiszpanii – objazdowo czy ze stałą bazą?
Był to nasz pierwszy wspólny, tak długi wyjazd motocyklowy. Przyjęliśmy, że będziemy codziennie robić niezbyt długie pętle i postawiliśmy na opcję z bazą. Był nią bardzo przyjemny pensjonat Casa Rural Paloma, urządzony w ponad 150-letniej willi w nadmorskiej miejscowości Benajarafe, ok. 30 km na wschód od Malagi.
Warto dzwonić i pisać tam bezpośrednio (właściciele są Francuzami i mówią w kilku językach), by uzyskać lepszą cenę niż przez Booking. Pewna miejscówka ze świetną kuchnią, zdecydowanie warta swojej ceny – nam wyszło ok. 220 zł za dobę, za dwuosobowy pokój ze śniadaniem.
Dziś natomiast, mając już doświadczenie z tego wyjazdu, wybralibyśmy jednak tryb objazdowy, z organizowaniem noclegów na bieżąco. Andaluzja to bowiem region z niezwykle krętymi drogami, biegnącymi po zboczach z dużymi przewyższeniami, w takiej ilości niespotykanymi u nas nawet w obszarach górskich. Dlatego dzienne dystanse powinno się zakładać zupełnie inaczej niż w Polsce. Andaluzja bardzo niechętnie „oddaje” kolejne kilometry, poza autostradami jeździ się tu głównie na drugim, trzecim, góra czwartym biegu. Dlatego zaplanowanie trasy z powrotem w konkretne miejsce może być trudne, a sam przejazd rozciągnięty. Jazdę po zmroku w tych stronach zdecydowanie odradzam.
Więcej naszych przemyśleń na temat jazdy motocyklem po Andaluzji znajdziecie w filmie na kanale YouTube Motovoyagera. Zachęcam do obejrzenia i nabrania apetytu na podróż w tamte strony, bo udało nam się nagrać masę świetnych widoków i momentów. A przede wszystkim sama jazda była genialnym doświadczeniem, które utwierdziło nas w przekonaniu, że turystyka motocyklowa jest najlepszą formą poznawania świata.
Nie korzystaliśmy z tras przygotowanych przez innych, wszystkie w kilka wieczorów narysowałem sam jako pliki gpx w aplikacji Map Out. Szukałem po prostu najbardziej krętych odcinków. Nie było to trudne, bo w zasadzie w całej Andaluzji wystarczy wyjechać z jakiejkolwiek miejscowości w stronę gór, by od razu trafić w sieć asfaltowych „żylaków”.
Andaluzja – trasa nr 1. Benajarafe, Almachar, Málaga, Arenas del Rey, Almuñécar
Pierwszy dzień to oczywiście pierwszy błąd, czyli bardzo długa i bardzo ambitna trasa (ponad 300 km), która mocno dała nam w kość. Szczególnie Monice, słabo zaprawionej w takich bojach, która mimo wygodnej kanapy GS-a, już po dwóch godzinach ciągłych winkli miała zawroty głowy i kategorycznie zażądała dłuższej przerwy. Dlatego moja rada – w tych okolicach planujcie max. 200 km dziennie, a jadąc z delikatnym pasażerem jeszcze mniej. To naprawdę wystarczy.
Teraz konkrety: z Benajarafe ruszyliśmy prosto na północ, drogami MA-3203 i 3118 w stronę gór. Jadąc krętym asfaltem bardzo dobrej jakości, mijaliśmy kolejne miejscowości, robiąc dużą pętlę skręcającą w kierunku Malagi. W rejonie Rincón de la Victoria zjechaliśmy z powrotem na nadmorską autostradę, którą dotarliśmy do przedmieść Malagi. Odbiliśmy na północ w drogę A-7000, biegnącą wzdłuż górskiego parku narodowego Montes de Málaga. I znów – kręta droga, parę fajnych wiaduktów (w tym podwójna „ósemka” z tunelami) i kilka „miradorów”, czyli efektownych punktów widokowych.
Następnie skręt w prawo w drogę MA-166 i kolejno MA-3111 w kierunku La Alquerii i Benamargosy. Dalej lokalnymi dróżkami przebijamy się do drogi A-356, nad sztucznym jeziorem Embalse de la Viñuela. Kilka fotek i lecimy nad kolejne jezioro – Embalse de los Bermejales. Te zbiorniki to w generalnie suchej Andaluzji bardzo ważne źródła wody pitnej na potrzeby rolnictwa. W kwietniu po większości z rzek, jakie widzieliśmy po drodze, zostały tylko puste koryta.
Drogą GR-3302, przez Jayenę, dotarliśmy do A-4050 – zdecydowanie najpiękniejszej tego dnia i być może w czasie całego wyjazdu. Skręcając na południe, w stronę Otivar, przejedziecie przez rajsko-księżycowy krajobraz, pełen pionowych skał, ostańców o fantazyjnych kształtach i mrocznych lasów w dole. Droga biegnie wykutymi w skale półkami i tunelami, od przepaści oddziela ją tylko niski murek. Cały obszar spowijała tego dnia lekka mgiełka. Coś fantastycznego, gdybyśmy nie byli zmęczeni po całym dniu, przejechalibyśmy ten odcinek jeszcze raz, w drugą stronę.
Docieramy jednak do nadmorskiego Almuñécar, gdzie w barze na plaży jemy kolację z naszymi przyjaciółmi z Polski, mieszkającymi tu od kilku miesięcy. Następnie, już bardzo zmęczeni, wracamy autostradą do Benajarafe.
Andaluzja – trasa nr 2. Frigiliana, Nerja, Sierra Nevada, Trevélez
Pamiętając wysiłek dnia poprzedniego, trasę na kolejny zaplanowałem może niewiele krótszą, natomiast zdecydowanie mniej wymagającą, z większą ilością odcinków autostradowych i po nadmorskich drogach z łagodnymi łukami. Naszym głównym celem były gór Sierra Nevada, najwyższe w kontynentalnej Hiszpanii.
Znów jedziemy na wschód, tym razem prosto z Benajarafe lokalną, nadmorską drogą do Torrox. Tam odbijamy na północ i drogą MA-5105 objeżdżamy malowniczą kotlinę z oszałamiającym widokiem na morze. Przy okazji odwiedzamy piękne, bijące po oczach bielą murów, miasteczko Frigiliana. Zjeżdżamy na dół, wprost do kurortu Nerja.
Tam zostawiamy motocykl na strzeżonym parkingu i idziemy promenadą na słynny taras widokowy Balcón de Europa. Turkusowe Morze Śródziemne ściele się spienionymi falami u naszych stóp. Warto!
Dalej na wschód jedziemy nie autostradą, tylko przepiękną, pełną szerokich, szybkich zakrętów drogą N-340. Docieramy nią do miasta Salobreña, za którym znów odbijamy na północ. Jedziemy drogą N-323a wzdłuż rzeki Guadalfeo, podziwiając wysokie ściany wąwozu Tajo Los Vados. Tuż przed zaporą na zbiorniku o tej samej nazwie, co rzeka, skręcamy w prawo, w drogę A-346, dobijającą później do A-348. To dobre 30 km dynamicznej górskiej trasy ze świetnymi widokami na jezioro i doliny. Idealnej, jeśli lubicie nieco odkręcić na winklach. Trzeba tylko uważać na liczne ciężarówki.
Tuż za Torvizcón odbijamy w lewo, w drogę A-4130. Zapiszcie tę nazwę bardzo dokładnie. To odcinek, który dał mnie, jako motocykliście, zdecydowanie najwięcej przyjemności na całym wyjeździe. Droga jest dosyć wąska, idealnie równa i biegnie takim makaronem, że po paru kilometrach nie wiesz, w którym kierunku dokładnie jedziesz. Patrzysz w dół i widzisz masę malutkich niteczek między wzgórzami. A to wciąż jedna i ta sama droga, którą właśnie przyjechałeś. A wyżej czeka cię to samo. Coś pięknego!
Jakieś 10 km za Almegíjar ponownie skręcamy w lewo, tym razem w drogę A-4132. Zaprowadzi nas ona do Trevélez, najwyżej położonej miejscowości w Hiszpanii (1476 m n.p.m.), u stóp szczytu Mulhacén. Wioska słynie z produkcji doskonałej szynki dojrzewającej jamón. Obowiązkowo odwiedzamy jedną z restauracji, której sufit wypełniają świńskie nogi. Wiszą tak nawet do 30 miesięcy, a smak, aromat i konsystencja pozyskanej z nich szynki są idealne. Zjeżdżamy ku wybrzeżu drugą stroną doliny, a następnie autostradą wracamy do naszego pensjonatu w Benajarafe.
Kolejne sprawdzone trasy po Andaluzji w części drugiej artykułu – już niedługo!
Dziękujemy naszym partnerom za pomoc w realizacji materiałów: