Jednoznacznie po stronie motocyklistów opowiedział się Mariusz Max Kolonko w swoim programie na YouTube. Znany dziennikarz jak zwykle w barwny sposób komentuje słynne zdarzenia w Nowym Jorku podczas parady motocyklowej.
Przypomnijmy: podczas przejazdu grupy motocyklistów przez Nowy Jork jeden z nich został przejechany przez terenowego Range Rovera i zostanie sparaliżowany do końca życia. Kierowca po dłuższej ucieczce został następnie wywleczony z samochodu i dotkliwie pobity. Szczegółowy opis wydarzeń (opublikowaliśmy go jako pierwsi) znajdziecie pod tym adresem.
Kolonko w swoim internetowym programie Max Tv (300 tys. subskrypcji!) stawia dwie śmiałe, ale dość kontrowersyjne tezy. Po pierwsze – uważa, że przejazd przez Manhattan odbywał się pokojowo, bez naruszania przepisów. Tymczasem w dostępnych w internecie filmach widać chociażby, że motocykliści wielokrotnie przejeżdżają przez skrzyżowania na czerwonym świetle.
Druga kontrowersyjna teza dotyczy samego początku zdarzenia, czyli drobnej stłuczki, która zapoczątkowała cały ciąg wydarzeń. Zdaniem Kolonki kierowca samochodu złośliwie i z premedytacją uderzył w tył jadącego przed nim motocykla. Tymczasem sytuacja nie jest jednoznaczna: można co najmniej podejrzewać, że to motocyklista gwałtownie zahamował przed samochodem, by pokazać mu kto rządzi na drodze.
Mariusz Max Kolonko broni motocyklistów (od 0:30 do 7:00)
Dalecy jesteśmy od tego, by bronić kierowcy Range Rovera, przez którego jeden z motocyklistów będzie do końca życia sparaliżowany. Jednak wbrew temu co twierdzi Max Kolonko, jak zwykle w takich przypadkach sytuacja nie jest czarno-biała i wyciąganie tak kategorycznych wniosków jest sporym nadużyciem.
Częściową odpowiedzialność za tragiczne wydarzenia ponoszą samo motocykliści, otwarta pozostaje kwestia proporcji. Co do jednego wszyscy są zgodni: z pewnością wśród winnych nie ma nie tego, który w czasie wydarzeń ucierpiał najbardziej.
Max Kolonko zwrócił tu jeszcze uwagę na jedno ciekawe zagadnienie. Jak media metodą przemilczania lub nawet przeinaczania faktów skierowały nienawiść opinii publicznej na bikerów.Tymczasem po zbadaniu sprawy okazuje się że kierowca Range Rovera z premedytacją przejechał człowieka choć mógł go ominąć , bo się zirytował.
Z całym szacunkiem, ale nawet jeśli kierowca Rovera spowodował wypadek i uciekł to motocykliści powinni go zatrzymać, wyciągnąć z auta i poczekać na policję, ale nic nie usprawiedliwia skatowania prawie na śmierć…
Z tego co wiem to o śmierć otarł się przejechany przez niego motocyklista.Kierowca SUVa został po zbadaniu tego samego dnia wypisany do domu więc o “skatowaniu prawie na śmierć” nie ma co mówić.A co do wezwania policji to dobre pytanie ale można je odwrócić.A dlaczego to Alexian Lien nie wezwał jej skoro czuł się zagrożony?Nie miał kiedy? A siedząca obok żona ?Co, nie umiała obsługiwać komórki?Można się domyśleć dlaczego kierowca nie wezwał policji.Co niby miał im powiedzieć?Ze rozjechał człowieka chociaż mógł go ominąć bo jego kolega go blokował, czy tam urwał mu lusterko?Moim zdaniem i tak potraktowali go ulgowo.W końcu uczynił człowieka kaleką na całe życie.