Oto przykład pewnego Francuza, który stracił motocykl i prawo do poruszania się nim po drogach publicznych zanim jeszcze odebrał prawo jazdy. Jak to możliwe? Przeczytajcie ku przestrodze.
Są ludzie, którzy nigdy niczego się nie nauczą, ponieważ mają upośledzone funkcje wyciągania wniosków i przewidywania konsekwencji. To dla nich wymyślono Nagrodę Darwina, czyli pośmiertne wyróżnienie za to, że wyeliminowali ze świata nie rokujące na przyszłość jednostki, czyli siebie samych.
Nasz Francuz na szczęście zachował swój żywot, ale za jednym zamachem pozbawił się wszystkiego, co dla bikera ważne. 26 latek został złapany na paryskiej obwodnicy (Boulevard Peripherique) kiedy jechał z prędkością 144 km/h na dozwolonych w tym miejscu 80 km/h.
To niby jeszcze nic strasznego, nawet w surowej dla motocyklistów Francji jest to zwykłe wykroczenie. Ale nasz pechowiec w momencie popełniania wykroczenia nie posiadał jeszcze prawa jazdy, ponieważ dopiero uczęszczał na kurs. Dodatkowo podróżował nowym ścigaczem, kupionym dwa dni wcześniej i bez ubezpieczenia, które mógłby wykupić tylko jako posiadacz ważnego prawa jazdy.
Dlatego teraz nasz bohater nie ma motocykla (został skonfiskowany i trafi na złom) ani możliwości uzyskania prawa jazdy przez bardzo długi czas. Ma za to dość pokaźną grzywnę do zapłacenia: 15 000 euro (65 000 zł) lub – do wyboru – przymusowy pobyt w areszcie.