W narracji dotyczącej przyszłości motoryzacji dominuje przekonanie, że nie ma odwrotu od pojazdów z napędem elektrycznym. A przynajmniej w naszej części świata, gdzie ta kwestia jest przedmiotem nie tylko wyboru klientów, ale też z góry narzuconych przepisów i ograniczeń. Akio Toyoda, prezes koncernu Toyota, twierdzi jednak, że „elektryki” zdobędą najwyżej jedną trzecią rynku.
Akio Toyoda jest wnukiem założyciela firmy Toyota Motors, Kiichiro Toyody. W rodzinnym koncernie pracuje od 40 lat, a od niemal 15 jest jego prezesem. Jest znany ze sprawnego zarządzania i, delikatnie mówiąc, mocno letniego stosunku do pojazdów z napędem wyłącznie elektrycznym. W czasie niedawnego spotkania z pracownikami Toyoty wypowiedział się na temat przyszłości rynku motoryzacyjnego. Stwierdził, że pojazdy EV nie powinny być rozwijane z wyłączeniem innych technologii, takich jak hybrydy i ogniwa wodorowe.
Niemcy: ponad połowa ankietowanych żałuje zakupu auta elektrycznego…
Samochody elektryczne nigdy nie będą stanowić więcej niż jedną trzecią rynku, a konsumenci nie powinni być zmuszani do ich zakupu. (…) To klienci – nie przepisy czy polityka – powinni podjąć tę decyzję. (…) Silniki spalinowe na pewno z nami pozostaną.
Toyoda zwrócił uwagę na to, że pojazdy elektryczne są drogie, a infrastruktura do ich ładowania niedostatecznie rozwinięta. Ponadto wciąż ponad miliard ludzi na świecie żyje praktycznie bez dostępu do energii elektrycznej.

Holistyczne podejście
Koncernowi Toyota często wypomina się zapóźnienie w stosunku do konkurencji w dziedzinie samochodów elektrycznych. Obecnie w ofercie firmy jest tylko jeden pełny „elektryk” – model bZ4x, który nie zbiera najlepszych recenzji. W ocenie prezesa dzieje się tak po części dlatego, że Toyota stara się rozwijać wielościeżkowo. Oprócz technologii akumulatorów pracuje także nad stałym ulepszaniem tradycyjnych silników spalinowych i hybryd, a także nad pojazdami w których źródłem energii są ogniwa wodorowe. Akio Toyoda zauważył również, że firmom pracującym nad tradycyjnymi rozwiązaniami coraz ciężej jest znaleźć finansowanie w bankach, nie mówiąc oczywiście o rzucanych pod nogi urzędniczych kłodach. Czas pokaże, czy przewidywania prezesa Toyoty są słuszne.