Bez naciągania można tu mówić o końcu pewnej epoki. Kultowa „erjedynka” to przecież jedna z ikon klasy superbike. Symbol rewolucji, a następnie stopniowej ewolucji, prowadzącej na szczyt segmentu motocykli sportowych. Niestety nadchodzące normy Euro 5+ wraz ze spadkiem zainteresowania klientów spowodowały, że rok modelowy 2024 będzie ostatnim dla Yamahy R1 i R1M w wersji z homologacją drogową.
„Niby człowiek wiedział, ale jednak trochę się łudził”. To popularne w ostatnim czasie powiedzenie bardzo dobrze pasuje do informacji, jaką właśnie przekazali przedstawiciele Yamahy w Europie. Słynny superbike, który w zeszłym roku świętował swoje 25 urodziny, już niedługo zniknie z europejskiego rynku. Ostatnim rokiem modelowym R1 i R1M w wersji drogowej będzie 2024.

Winne normy Euro 5+, ale nie tylko one
W 2025 roku zaczną obowiązywać nowe normy Euro 5+. Nie będą one skokowo bardziej surowe od obecnych Euro 5, będą raczej ich ewolucją. Wymogą na producentach m.in. zastosowanie bardziej zaawansowanych systemów diagnostycznych, na bieżąco kontrolujących poziom emitowanych zanieczyszczeń. Jest to jak najbardziej do zrobienia w obecnie produkowanych modelach, z tym że w przypadku drogowych R1 i R1M specjalistom z Yamahy najwyraźniej wyszło, że… nie ma dla kogo tego robić.

Segment motocykli superbike z homologacją drogową z roku na rok notuje spadki sprzedaży. Istnieje kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, choć przepisy drogowe w Europie nie zmieniły się jakoś drastycznie na przestrzeni ostatnich lat, to znacznie wzrosła skuteczność służb w ich egzekwowaniu. Nieuchronność zapłacenia wysokiego mandatu i przy okazji utraty prawa jazdy skutecznie studzą zapędy drogowych ścigantów.
Po drugie, wzrosła świadomość klientów. Kto jeździ po torze, kupuje lub buduje od podstaw typową torówkę, którą następnie busem lub na przyczepie wozi na wybrane obiekty. Natomiast ci, którzy preferują jazdę drogową, najczęściej decydują się na dużo wygodniejsze i niewiele mniej dynamiczne crossovery (np. Yamaha Tracer 9) i adventure.
Yamaha R1 tylko na tor
Korzystając z unijnych przepisów w sprawie tzw. Końcowej Partii Produkcji, dealerzy Yamahy będą mogli sprzedawać modele R1 i R1M z rocznika 2024 jeszcze przez dwa lata po wejściu kolejnych norm, czyli do końca 2026 roku. Jeżeli jednak w dalszym ciągu będziecie chcieli korzystać z japońskiego superbike’a w jego naturalnym środowisku, czyli na torze, zawsze będziecie mogli kupić egzemplarz bez homologacji drogowej. Już teraz dostępny jest wariant GYTR, wyposażony w wysokiej klasy komponenty wyścigowe. Możliwe również, że wzorem supersporta Yamaha R6, wkrótce pojawi się bardziej podstawowa wersja RACE.

Sieroty i następcy
Jesteśmy ciekawi, co w związku z wycofaniem R1 i R1M stanie się z modelem MT-10, bazującym na tym samym silniku. Być może utrzymująca się popularność powernakedów skłoni inżynierów Yamahy do dostosowania tej jednostki do nowych norm. W świetle decyzji zarządu japońskiego koncernu coraz bardziej prawdopodobne stają się również pogłoski o rychłym wejściu na rynek modelu R9. Motocykl ten byłby nowoczesnym drogowym sportem o ograniczonych osiągach, za to z nowoczesnym wyposażeniem i przyjaznym w codziennym użytku. Do jego napędu posłuży trzycylindrowa jednostka CP3, którą znamy już m.in. z MT-09, XSR900 i Tracera 9.
Trójka ze skrzydełkami. Nadchodząca Yamaha R9 ze szczyptą klimatu MotoGP
A co do Yamahy R1… to było bardzo dobre ćwierć wieku. Tytuły mistrzowskie, uwielbienie prasy i klientów, niezacieralne miejsce na najważniejszych kartach historii motocykli. Świat się jednak nieustannie zmienia i musimy się z tym pogodzić.