Przeglądając portale społecznościowe doszedłem do wniosku, że już chyba tylko ja nie jeździłem na tym motocyklu. TRK502 od miesięcy, a w zasadzie już od lat zajmuje czołowe miejsca list sprzedażowych w wielu krajach. We Włoszech obstawia nawet miejsce pierwsze, deklasując GS-a od BMW i nie zapowiada się, żeby w najbliższej przyszłości miało się to zmienić.
Do testów wziąłem model X z roku 2020. Jest to egzemplarz, który ma za sobą bogatą przeszłość. Objeździł dużą część redakcji motocyklowych i motoryzacyjnych. Niejedno przeszedł, zaliczył niejedną glebę. Pamiątki tych zajść są dobrze widoczne. Liczne otarcia dostrzec można na handbarach, owiewkach, gmolach. Do przejechania miałem blisko osiemset kilometrów, więc z pewną rezerwą podchodziłem do Benka. Dręczyłem się pytaniami – czy da sobie radę, czy nie zawiedzie? Moje obawy okazały się bezpodstawne. Poliftowe TRK to motocykle pozbawione wad wieku dziecięcego, drobnych usterek typowych dla pierwszych serii. O tym ile mogą znieść te maszyny świadczą wyczyny europejskich i azjatyckich turystów motocyklowych.
Stan przed testem
Motocykl przed rozpoczęciem sprawdzenia jego możliwości miał przejechane 12 305 kilometrów. Jak na dwa sezony, to może niedużo, ale warto zaznaczyć, że był eksploatowany bardzo intensywnie. Każdy tester starał się z niego wycisnąć „ile fabryka dała”. Przyszło mu też jeździć nie tylko po szosie. Sprawdzano bowiem jego właściwości off roadowe. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Poza wspomnianymi obrażeniami zewnętrznymi, nie miałem zastrzeżeń do pracy silnika i wszystkich pozostałych podzespołów. Jednostka napędowa budziła się do życia od pierwszego strzała, skrzynia biegów również chodziła bez zarzutu. Podobnie, jak wszystkie przełączniki. TRK502 w roku 2020 otrzymał ich bogatszy zestaw. Szkoda, że nie pomyślano, żeby umieścić na kierownicy przełącznik wskazań wyświetlacza. Przede wszystkim zaś nie pomyślano o innym kształcie pałąka od stopki centralnej. To jakieś inżynierskie nieporozumienie.
Trasa
Pomiary spalania odbywały się na trasie Warszawa – Wrocław. Pierwszego dnia zamierzałem sprawdzić TRK502 na autostradzie A2, A1 i trasie S8. Jazda miała odbywać się z prędkościami bliskimi maksymalnym dozwolonym na tych drogach. Powrót drogami zwykłymi. Jak to jednak bywa, nie udało się przeprowadzić testu w warunkach idealnych. Duży wpływ miała na to pogoda, a w szczególności duże opady deszczu oraz duży ruch, niejednokrotnie uniemożliwiający rozwinięcie zamierzonych prędkości.
Kłamczuszek
Starając się utrzymać maksymalne, dopuszczalne prawem prędkości nie mogłem liczyć na fabryczny prędkościomierz. Zawyżenia wskazań sięgały około dziesięciu procent. Podawana przez niego prędkość 140 km/h, to w rzeczywistości nawet nie 130 km/h. Dlatego musiałem oprzeć się na danych z GPS-a.
Czy jest skrytym paliwożercą?
Starając się utrzymać rzeczywistą prędkość w granicach 120 – 140 km/h zużycia paliwa sięgnęło 5,46 litra na sto kilometrów. Na odcinkach, gdzie trzeba było bardziej uważać z odkręcaniem manetki i realnie Benek gnał z prędkościami pomiędzy 110 – 130 spalanie spadło do 5,30 l/100 km. Na trasie składającej w około 30 procentach z dróg miejskich w zatłoczonym Wrocławiu, a w pozostałej części z dróg o dużym ruchu, gdzie prędkość nie przekraczała 100 km/h TRK spił 5,09 l/100 km.
EkoBenek
Na zwykłych drogach, gdzie dozwolone jest jedynie 90 km/h Benelli zdecydowanie daje się poznać, jako pojazd oszczędny, bez zachłanności na paliwo. W takich warunkach zużył bowiem średnio 3,38 litra na setkę. Zaznaczę przy tym, że unikałem raptownych ruchów manetką, bardzo dynamicznych wyprzedzeń itp.
Wnioski
Benelli TRK502X, to pojazd budżetowy, tani w zakupie, ale też i eksploatacji. Nie tylko części są tańsze, niż u tak zwanych renomowanych marek. Również spalanie jest w nim niskie. W okolicach 115 – 120 zaczyna jednak zauważalnie rosnąć.
Jak się spisał?
Przejechanie w ciągu dwóch dni blisko ośmiuset kilometrów nie było wielkim wyzwaniem. TRK502 oferuje duży komfort kierowcy. Nie narzekałem ani na siedzisko, ani na mrowienie w nogach, rękach, które miałoby być następstwem wibracji. Pozycja jest bardzo swobodna. Fabryczna szybka okazała się o kilka centymetrów za niska. Wystarczyło bowiem obniżyć nieco głowę, aby pozbyć nadmiernego hałasu. Będąc właścicielem TRK-i na pewno zainwestowałbym w deflektor. Silnik zdecydowanie lubi być kręcony. Podczas jazdy w mieście, przy wolnej jeździe w korkach miałem wrażenie, że się po prostu męczy. To zdecydowanie motocykl na trasę, nie na miasto. Z drugiej strony TRK jest dobrze wyważony, poręczny i wymijanie samochodów nie jest dla niego dużym wyzwaniem, pomimo sporych rozmiarów. Przeglądając fora i grupy użytkowników adventura od Benelli zauważyłem, że wiele osób narzeka na wystające, szerokie gmole.
Wielu też porywa się na ich przerabianie. Szczerze mówiąc nie były one dla mnie żadnym problemem. Mają podobną szerokość co kierownica, dlatego też nie były dodatkowym utrudnieniem. Wrażenie robi elastyczność jednostki napędowej, a zwłaszcza szóstego biegu. Nie jest to nadbieg, spotykany w innych konstrukcjach. Pozwala na sprawne przyśpieszanie nawet od prędkości znacząco poniżej 100 km/h. Może Benek nie rozpędza się wówczas jak chińska rakieta hipersoniczna, ale robi to naprawdę sprawnie. To dobra i sprawdzona konstrukcja. Nie dziwi mnie już tak wielka jej popularność.
Różnie jednak z tym bywa. Jednostka jest awaryjna. A motocykl w zakamarkach jest wykonany niestarannie. Ale mimo wszystko dobry mooto
Mam od sezonu 2023, najechane prawie 6000 km.
Nie ukrywam, że jestem gruby więc motocykl ma co wozić. Jeżdżę w miarę z prędkościami administracyjnymi i unikam szybkich przelotów autostradami.
U mnie spalanie poniżej 4,5 l/100km. W okresie docierania nawet trochę mniej, ale faktycznie jeździłem jak fabryka przykazała do 5000 obr.
Pozdrawiam.