Z technicznego punktu widzenia motocykle narodziły się jako nakedy i w znakomitej większości były nimi przez większość swojej historii. Natomiast sama nazwa tego segmentu powstała dużo później, a pierwsze naked bike’i zobaczyliśmy mniej więcej na początku lat 90. W ramach tej grupy spotkamy kilka podgatunków, m.in. streetfightery, roadstery czy klasyki i neoklasyki.
Na początku historii motocykli skupiano się głównie na tym, żeby po prostu jeździły i robiły to jak najsprawniej, ulegając po drodze jak najmniejszej liczbie awarii. Mieliśmy więc ramę, silnik, zawieszenie, koła i układ kierowniczy. Totalna podstawa i wszystko na wierzchu. Można więc powiedzieć, że były to totalne „golasy”. Z czasem zaczęto stosować różne osłony, najczęściej w sporcie, dla poprawienia aerodynamiki, rzadziej w celu podniesienia komfortu codziennego użytkowania. W zasadzie aż do lat 80. XX wieku owiewki, jeśli już się pojawiały, zasłaniały tylko przód motocykla, ewentualnie również nogi kierowcy. Silnik zazwyczaj był odkryty.
Kiedy powstały współczesne nakedy?
Historycznym podglebiem dla nakedów, które użytkujemy dzisiaj, były dwie grupy motocykli. Najpierw były to powojenne maszyny brytyjskie. Takie modele jak Triumph Bonneville, BSA Gold Star, Norton Commando czy Royal Enfield Bullet ukształtowały obowiązujący do dziś wizerunek motocykla klasycznego, na którym wzorowane jest wiele zupełnie współczesnych konstrukcji.
Kolejny kamień milowy to japońska rewolucja, zapoczątkowana pojawieniem się w 1969 roku Hondy CB750. Bardzo szybko ugruntował się wzór tzw. UJM – Uniwersalnego Japońskiego Motocykla. Były to maszyny „Wielkiej Czwórki”, czyli Hondy, Suzuki, Yamahy i Kawasaki, które łączyło solidne wykonanie i kilka charakterystycznych wspólnych cech. Rządziły kołyskowe ramy, czterocylindrowe, rzędowe silniki ze skrzynią biegów w jednej obudowie, a to tego teleskopy z przodu, podwójne amortyzatory z tyłu, tarczowe hamulce (przynajmniej z przodu) i zazwyczaj okrągła przednia lampa. Takie maszyny, jak 82-konne Kawasaki Z1 z 1972 roku były w tamtym czasie wzorcowymi motocyklami z plakatów i sennych marzeń.
Czas specjalizacji, czas owiewek
Z czasem w dziedzinie motocykli szosowych zaczęła się coraz większa specjalizacja i na rynek zaczęły wchodzić modele sportowe, obudowane owiewkami na wzór maszyn wyścigowych. Do tego kierownice clip-on i coraz bardziej agresywna pozycja kierowcy, mało wygodna na co dzień i na dłuższych dystansach. Lata 80. upłynęły pod znakiem dominacji takich modeli jak Suzuki GSX-R 750 i 1100, Kawasaki GPZ900R, Honda VFR750R czy różne wersje Yamahy FZR. Popularne były również klasyczne cruisery, wielkie turystyki i różne wynalazki w stylu japońskich soft chopperów.
Naked bike – dla znudzonych plastikiem
Fani tradycyjnych „motórów typu motór” nie byli szczególnie usatysfakcjonowani ofertą rynkową nowych motocykli i coraz częściej zaczęli sięgać po oryginalne egzemplarze UJM-ów z lat 70., których ceny zaczęły szybko rosnąć. Nie uszło to uwadze zarządów poszczególnych koncernów.
Jako pierwsze z konkretną ofertą wyszło Kawasaki, wypuszczając na rynek modele Zephyr 550 i 750, śmiało nawiązujące stylistyką do słynnego Z1. Ich sukces był na tyle duży, że w 1992 roku do oferty dołączył Zephyr 1100. Niedługo później pojawiły się kolejne duże japońskie „golasy”: Honda CB1000 Super FOur (1992), Yamaha XJR1200 (1995) czy Suzuki Bandit 600 (1995) i 1200 (1996).
To właśnie w tamtych latach ukształtowało się pojęcie „naked bike”. Jak widać, nie dotyczyło ono wszystkich motocykli pozbawionych owiewek, ale maszyn z konkretnego przedziału czasowego i o specyficznej konstrukcji, nawiązującej do UJM. Warto zaznaczyć, że były to maszyny z silnikami o sporej pojemności, powyżej 500 cm3.
Streetfightery – nakedy ze sportową duszą
Wymienione wcześniej japońskie motocykle były maszynami dynamicznymi, ale o uniwersalnym charakterze. Jeździły szybko, ale raczej na prostych odcinkach. W czasie jazdy po zakrętach duża masa i miękkie podwozie dawały o sobie znać. Motocykle tego typu świetnie spisywały się w mieście, a po odpowiednim doposażeniu również w turystyce. Miłośnicy mocniejszych wrażeń musieli jednak znaleźć coś innego.
I znaleźli, i to nawet wcześniej niż oficjalnie narodził się segment nakedów. W latach 80. w Europie zaczęło funkcjonować pojęcie „streetfighter”. Wielu młodych użytkowników obudowanych motocykli sportowych zaliczało na nich gleby, w których często łamali plastiki i kierownice. Nie mając pieniędzy na właściwą odbudowę na oryginalnych częściach, usuwali resztki owiewek, zamiast clip-onów montowali zwykłe kierownice rurowe, a przednie lampy brali… skądkolwiek. Te motocykle nie wyglądały najlepiej, ale pozwalały na dalsze doskonalenie techniki jazdy i miejskie szaleństwa. Niedoskonałości w wyglądzie były traktowane wręcz jak blizny wojenne, z których można było być dumnym.
Również ten trend został dostrzeżony przez producentów. Nie do końca wiadomo, czy pierwsze Ducati Monster było bezpośrednim owocem mody na streetfightery, ale na pewno zapoczątkowało trwającą właściwie do dziś popularność nakedów o sportowym charakterze. Włoski „potwór” nie miał owiewek, za to był bardzo udanym zbiorem części ze sportowych modeli Ducati – miał m.in. silnik z 900 Supersport, ramę z 851, a widelec z 750 Supersport. Ta początkowo nieśmiała koncepcja okazała się strzałem w dziesiątkę, a w ślad za Włochami poszli kolejni producenci, m.in. Triumph (model Speed Triple) i Honda z kultowym wręcz, pierwszym Hornetem (1998), opartym na sportowej CBR600F3.
Powernakedy, roadstery i (neo)klasyki
Dzisiaj typowe motocykle sportowe stanowią zaledwie ułamek rynku, a pod względem wyników sprzedaży rządzą turystyczne maszyny adventure oraz właśnie nakedy. Powstało wiele odmian motocykli bez owiewek, a wiele zależy od tego, jak w celach marketingowych nazywają je sami producenci.
Mamy więc chociażby mocarne powernakedy o w zasadzie absurdalnych osiągach (np. Ducati Streetfighter V4S, KTM 1390 Super Duke R, BMW S 1000 R czy Yamaha MT-10). Dalej, niektóre modele są określane jako roadstery. Nie ma jasnej definicji tego gatunku, ale oceniając przypisywane do niego modele, np. BMW R 1250 R, można uznać, że to po prostu duże, mocne, wygodne i uniwersalne nakedy o eleganckiej stylistyce.
Spore sukcesy odnoszą również neoklasyki, wprost nawiązujące do tradycji powojennych maszyn brytyjskich. Są wśród nich m.in. Triumphy Bonneville T100 i T120, szereg modeli Royal Enfield (Classic, Bullet, Interceptor, Continental GT) czy Kawasaki W800.
Kiedy i dlaczego warto kupić nakeda?
Naked bike to esencja motocykla. Maszyny tego typu są uwielbiane zarówno przez doświadczonych motocyklistów, którzy kochają klasyczna formę i czyste doznania z jazdy, jak i tych początkujących. Jednoślady bez owiewek są tańsze w zakupie i ewentualnych naprawach po upadku, a do tego zazwyczaj lżejsze niż ich obudowane odpowiedniki.
Są to motocykle bardzo uniwersalne, które sprawdzą się w mieście, na torze i w turystyce. Są też znakomitym punktem startowym do poznawania własnych preferencji jako motocyklista. Nagość bywa fajna, również na ulicy!