Majówka to dobry pretekst do tego, aby wsiąść na motocykl i wyruszyć przed siebie. Dla wielu jest to rozpoczęciem motocyklowego sezonu. Niestety dla części motocyklistów jest to również jego zakończenie. Corocznie długi weekend majowy zbiera swoje śmiertelne żniwo wśród użytkowników motocykli. W tym roku, tylko w trakcie majówki zginęło siedmiu z nas.
Co nas zabija
Tym, co najczęściej prowadzi do tragedii, jest niedostosowanie prędkości do aktualnej sytuacji na drodze. Ten trywialnie brzmiący termin kryje bardzo wiele. Po pierwsze, bardzo często poruszamy się zbyt szybko. W Internecie pełno jest filmów, które uwieczniają wyczyny niektórych. Osiągi motocykli bardzo często deklasują samochody. Używany motocykl kosztujący tyle co rower w markecie jest w stanie przyśpieszyć do pierwszej setki w zaledwie kilka sekund. Prędkość maksymalna często przekracza 250 km/h. Prawo jazdy kategorii A w żaden sposób nie gwarantuje, że jego posiadacz poradzi sobie z opanowaniem takich osiągów.
Patrz w lusterka
Błędem jednak byłoby myśleć, że winę za tragiczne wypadki, w których uczestniczą motocykliści ponoszą oni sami. Niestety, bardzo często wina leży po stronie kierowców samochodów. Kierowcy nieprzyzwyczajeni do osiągów motocykli nie zdają sobie sprawy z tego, że mały, szybko zbliżający się obiekt jedzie o wiele szybciej niż się wydaje. Prędkość zbliżającego się motocyklisty trudniej ocenić.
W przepisach ruchu drogowego najmniej chodzi o bezpieczeństwo [FELIETON] | Artykuł – Motovoyager
ABS
Jeszcze groźniejszym jest fakt, że kierowcy nie zdają sobie sprawy z tego, że hamowanie motocyklem wygląda kompletnie inaczej niż hamowanie samochodem. Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Wsadzacie do samochodu osobę, która nie ma zielonego pojęcia o prowadzeniu auta i wydajecie proste polecenie: Trzymaj kierownicą na wprost, a kiedy powiem STOP wciśnij do deski środkowy pedał. Co się stanie? Samochód się po prostu zatrzyma. To zasługa układu ABS, w które producenci mają obowiązek wyposażać samochody od 2004 roku. Nawet bardzo słaby kierowca bez żadnego problemu wykona manewr tak zwanego awaryjnego hamowania samochodem.
ABS w motocyklu
A teraz wyobraźcie sobie, że przeprowadzacie podobny eksperyment, ale sadzając kogoś na dwudziestoletnim motocyklu. Wymóg montowania ABS w motocyklu został nałożony w 2013 roku, przy czym w pełni zaczął obowiązywać dopiero w 2016. Nawet stosunkowo młoda maszyna niekoniecznie będzie wyposażona w ten układ. Olbrzymia część kierowców nawet nie zdaje sobie sprawy, z tego, że to co w ich mniemaniu jest spokojnym włączeniem się do ruchu, dla nas jest niemal awaryjnym hamowaniem. Przyśpieszenie motocykla jest powszechnie znane. Fakt, że hamowanie wymaga o wiele więcej uwagi już nie. Dla wielu osób paniczne złapanie za heble to gwarantowana gleba.
25 lat motocyklowego systemu ABS. Zobacz co się zmieniło od 1988 roku | Artykuł – Motovoyager
Praca u podstaw
Czy kierowców da się uświadom. Coraz częściej szkoły jazdy szkolą zarówno motocyklistów jak i kierowców. To daje unikatową szansę na pokazanie jednym i drugim obu perspektyw. Wiem, że to proces żmudny i czasochłonny – jednak liczę, że przyniesie on owoce. Podobnie z resztą jest z ciężarówkami na drogach. Gdyby każdy z nas na kursie miał okazję chociaż na chwilę wsiąść do kabiny i zobaczyć, ile z niej widać to nikomu nie trzeba by tłumaczyć terminu martwe pole widzenia. Drogi są wspólne. Jedyna szansa, aby na nich bezpiecznie koegzystować to zrozumieć innych użytkowników. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że ich niezamierzone wymuszenie pierwszeństwa może dla kogoś innego skończyć się tragicznie.
Daj się zobaczyć
Od kilku lat można zauważyć trend sugerujący, że większość motocyklistów robi co może, aby być jak najbardziej widocznymi na drodze. Nie mówię tutaj o dodatkowym oświetleniu, które zmienia motocykl w świąteczną choinkę. Chodzi mi o coraz częściej wybierane jasne elementy stroju oraz stopniowe odchodzenie od czarnych kasków. Producenci motocyklowej odzieży nie szczędzą na elementach odblaskowych a wielu na tym nie poprzestaje i dokupuje różne kamizelki. To sprawia, że dzisiaj motocyklista jest dla kierowcy samochodu o wiele bardziej widoczny niż kilka(naście) lat temu.
Jazda motocyklem w deszczu. Jak hamować? Czego nie robić? 8 porad | Artykuł – Motovoyager
Ile metrów ma sekunda
Jako motocykliści macie unikalną szansę zajrzeć do wnętrza wyprzedzanych lub omijanych pojazdów. Przeciskając się w korku widzicie, jak często współcześni kierowcy są rozproszeni przez smartfony. Dźwięk powiadomienia potrafi nas skusić do „szybkiego” zerknięcia na telefon. Nasza uwaga przestaje być skupiona na drodze i lusterkach, a zaczyna być skupiona na małym, trzymanym w dłoni ekranie. Muzyka, film, wideokonferencja, rolka na insta… Przy 60 kmh sekundowe spojrzenie na telefon trwa 16,5 metra. Niewiele? To długość jednego TIRa.
Nie ufaj nikomu
Mimowolne skręcenie kierownicą w korku dla kierowcy samochodu skończy się co najwyżej obtarciem zderzaka. Dla mijającego go właśnie motocyklisty może skończyć się szpitalem i wielomiesięczną rehabilitacją – i to nawet jeśli motocyklista porusza się naprawdę powoli. Nie ufajcie nikomu i nigdy. Nie wiesz czy kierowca mijanego samochodu cię widzi. Może jest kompletnie rozkojarzony kłótnią z szefem. Może siedzi za kółkiem od 8 godzin i jest sekundy od zarycia nosem w kierownicę. Na drodze za ślepym zakrętem możesz spotkać kierowcę, który zatrzymał się, żeby dziecko zrobiło siku. Dmuchaj na zimne a nie sparzysz się gorącym.
Nie ufaj sobie
To o czym wiele osób zapomina to pozostawienie sobie miejsca na własny błąd. Nie ufajcie nawet sobie. Dużo osób zakłada, że skoro jeździ spokojnie i turystycznie to nie ryzykuje. Nic bardziej mylnego. Gdy jesteście na torze to zwyczajnie w pełni skupiacie się na tym, aby pojechać jak najszybciej. Na drodze myślicie o tym czy zdążycie na obiad. Zastanawiacie się czy krople widoczne na szybce wizjera to początek ulewy czy zaledwie przelotna mżawka. Sięgacie do interkomu, aby ściszyć muzykę. To właśnie wtedy najczęściej coś się dzieje. Pamiętacie, ile metrów ma jedna sekunda przy zaledwie 60 kmh? Wielu chyba nie zdaje sobie z tego sprawy, bo zwyczajnie jeździ wręcz przyklejona do zderzaka poprzedzającego pojazdu.
Umiesz liczyć…
…to licz na siebie. Nikt nie zadba o twoje bezpieczeństwo tak dobrze jak ty sam. Im bardziej defensywnie będziesz jeździć, tym mniejsze ryzyko wypadku. Czasami głupi paciak potrafi skończyć się wielomiesięczną rehabilitacją. Czasami niegroźnie wyglądająca stłuczka zmienia się w tragedię. Uważajcie na siebie i nie dajcie się zaskoczyć.