Prawo i pięść. Tak na wideorejestratorach oszukuje nas policja

-

Wideorejestratory obecne w niemal każdym nieoznakowanym radiowozie nie mierzą prędkości pojazdu ściganego. Policjanci chronią nas przed tą wiedzą, bo wpływy z mandatów to potężne źródło dochodów, które rząd chroni za wszelką cenę.

Wideoradar – postrach każdego, kto lubi czasem odkręcić mocniej manetkę. Niemal każdy z nas miał wątpliwą przyjemność oglądać swoje zmagania z ograniczeniami prędkości prezentowane na niewielkim ekranie w nieoznakowanym radiowozie.

Problem w tym, że coś takiego jak “wideoradar” istnieje tylko tak, jak nasze państwo – teoretycznie. Niemal 100% urządzeń używanych przez polską policję to wideorejestratory, które od używanych przez nas rejestratorów jazdy różnią się głównie… sposobem odczytu prędkości.

Prędkość zmyślona

Co to oznacza? Ano to, że urządzenie, którym policjanci udowadniają nam przekroczenie prędkości rejestruje wyłącznie prędkość radiowozu. A zatem wynik, który na ekranie urządzenia pokazywany jest jako “prędkość pojazdu kontrolowanego” to nic innego jak szacunek dokonywany przez wideorejestrator na podstawie prędkości samochodu policyjnego!

Prędkość "pojazdu ściganego" to tak naprawdę... prędkość radiowozu!Rzecz jasna o tej oczywistej praktyce naciągania nieświadomych kierowców policja szeroko nie informuje – żaden sąd nie zdołałby uporać się z zalewem spraw o ustalenie winy, a i plany finansowe rządu mogłyby lec w gruzach. Policja ma przede wszystkim zarabiać, zgodność jej działań z prawem jest tutaj sprawą drugorzędną.

Głośno o kontrowersyjnych metodach “pomiaru” zrobiło się, kiedy Krzysztof Hołowczyc odmówił przyjęcia mandatu za przekroczenie prędkości tłumacząc, że funkcjonariusze przeprowadzili pomiar w sposób niezgodny z instrukcją obsługi wideorejestratora, a samo urządzenie pokazuje wyłącznie prędkość radiowozu.

Jak jest naprawdę? Urządzenie dokonuje “pomiaru” obliczając średnią z pewnego odcinka – zwykle między 50 a 200 metrów. Dla precyzji pomiaru producenci wideorejestratorów zalecają, by podczas pomiaru dystans między pojazdem kontrolowanym i kontrolującym nie był większy niż 50 metrów. Co istotniejsze – oba pojazdy muszą utrzymywać stałą prędkość.

Jak ma się to do dostępnych powszechnie zamieszczanych przez policję filmów z wideorejestratorów, na których wyraźnie widać, że odległość między pojazdami to nierzadko kilkaset metrów, a radiowóz często zbliża się do ściganego z dużą prędkością? Nijak – pomiary wykonane w ten sposób są całkowicie niewiarygodne.

Hołek uwagi

Taka właśnie sytuacja miała miejsce w przypadku Krzysztofa Hołowczyca – wyraźnie widać, że radiowóz z dużą prędkością zbliża się do ściganego samochodu. Aby “pomiar prędkości” mógł być w miarę wiarygodny, oba pojazdy muszą poruszać się ze stałą prędkością w odległości – przypomnijmy zalecenia producenta – 50 metrów.

Nissan Hołowczyca został jednak złapany przy użyciu aż 13-krotnego zoomu – jaką wiarygodność może mieć takie nagranie w świetle zaleceń producenta, faktów i podstaw fizyki? Odpowiedź jest tylko jedna – żadną. Sędzia, który prowadził sprawę rajdowca musiał mieć tego świadomość, ponieważ umorzył postępowanie.

“A nie wystarczy jeździć zgodnie z przepisami?” – zapytał kiedyś jeden z czytelników. Otóż niestety nie – kontrowersyjna skuteczność urządzeń “pomiarowych” stosowanych przez policję, powszechne nadużywanie uprawnień przez straż miejską i ITD oraz nagminne niestosowanie się do zaleceń producentów urządzeń sprawia, że nawet najwięksi legaliści mogą spodziewać się mandatu za wykroczenia drogowe.

Wątpisz? Walcz o swoje!

Co zatem robić, kiedy mamy przekonanie, że mandat otrzymaliśmy niesprawiedliwie? Zawsze odmawiać przyjęcia. Nie bój się sądu – w najgorszym razie rozprawa zakończy się niewiele wyższą kwotą do zapłacenia, a jeśli dobrze uzasadnisz swoje racje, masz sporą szansę na uniewinnienie. Wielu sędziów bezwarunkowo wierzy policjantom, ale z drugiej strony coraz więcej z nich przekonuje się jak krucha i niedoskonała jest wartość dowodowa nagrań z policyjnych wideorejestratorów.

Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

8 KOMENTARZE

  1. Nic odkrywczego. Przecież tu chodzi tylko o kasę. Od lat tak jest. Zmiany w przepisach dot. horrendalnej wysokości mandatów – nakładaniu ich na właściciela pojazdu a nie sprawcę powodują tylko jedno – że przeciętny obywatel staje się zwierzyną łowną dla tych czy innych służb. Żyjemy w coraz bardziej policyjnym kraju.

  2. “istnieje tylko tak, jak nasze państwo – teoretycznie.”
    Co to ma być za stwierdzenie?!? Myślałem, że jest to potral motocyklistów dla motocyklistów, a tu widzę jakieś wypociny rodem wzięte z gazety braci Karnowskich. “W sieci” nie czytam, więc i was przestaje…

  3. Nie każdy portal chce/może pisać prawdę ( dotyczy całego artykułu, jak i zdania cytowanego w powyższym komentarzu)
    Dlatego podziękować należy motovoyagerowi za to, ze pisze jak jest.
    Pozdro dla wierzących jeszcze w ‘zieloną wyspę” :P

  4. …motocykliści również są użytkownikami dróg, że nie wspomnę iż niemal każdy z nas jest również posiadaczem i kierowcą samochodu co dziś w odróżnieniu do posiadania motocykla jest niemal standardem, dlatego też nie bardzo rozumiem co chciał powiedzieć vagner@ oraz jakie intencje przyświecały Jego przesłaniu ??? Cóż, ludzie nieustannie zadziwia mnie swą odmiennością oraz sposobem pojmowania otaczającej nas rzeczywistości, dlatego też nie chcesz czytać ? – nie czytaj, nie komentuj, jakoś to przeżyje … .

  5. Nic odkrywczego! Każdy kierowca któremu zależy na rzetelnej wiedzy już dawno o tym wie.
    Nie rozumiem tonu w jakim został napisany ten artykuł. Redakcja przyjeła bardzo populistyczną i pretensjonalną postawę, która jest spotykana dziś na każdym kroku. Proszę mi wytłumaczyć dlaczego policjant miałby tłumaczyć w jaki sposób działa urządzenie pomiarowe. On na nim pracuje. Jakiś urząd je dopuścił. Ktoś opracował procedure posługiwania się nim i tyle. Jeśli toś chce się dowiedzieć jak technicznie dziła tourządzene, to powinien sam się tym zainteresować. Policja zawsze informuje, ze wprowadza nowe metody kontroli. Tak było z laserowymi radarami wideorejestratorami, itp. A więc, jeśli ktoś taką wiedzę nabędzie napewno bez problemu odmówi przyjęcia mandatu i wybroni się w sądzie przy okazji “piętnując” funkcjonariusza, który w nienależyty sposób wykonał pomiar. Bo takich pomiarów jak te przykładowe w życiu sam bym nie przyjął i złożył skargę funkcjonariusza dokonującego pomiaru. Druga sprawa to to, ze jeszcze nigdy nie widziałem czy w programach tv czy na żywo, żeby policjant odmówił udzielenia informacji jak działa wideorejestrator na prośbę osoby kontrolowanej.
    PS: Jestem z Olsztyna i szczerze powiem, ze o “wyczynach” Pana Hołowczyca można książki pisać a arogancja i buta wręcz kipi mu uszami. W tym wypadku uda mu się tylko dlatego, że policjant dokonujący pomiaru zrobił to nieprawidłowo. A szkoda, może w końcu pokazała by się prawdziwa twarz a nie ta z kampanii bezpieczeństwa, bo dla Pana Hołka często droga publiczna myli się z torem i 250 km/h na siódemce, żaden wyczyn.
    Pzdrawiam!

  6. Koledzy orientuje się ktoś może do jakiego czasu policja może wpisać mi mandat odnosząc się do mojej tarczki z mojego pojazdu ciężarowego. . .??

  7. Teraz na szczęście wiele osób ma kamerki samochodowe to można udowodnić. Sam mam Truecama M9 z GPSem i mam historię prędkości w nagraniu. Tak więc luz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY