Tym razem wciąż mam wrażenie operowania przerośniętym rowerem, natomiast pozycja za kierownicą jest dużo bardziej odprężona. Wciąż muszę solidnie zgiąć kolana, ale dzięki znacznie wyższej kierownicy ręce mają dużo więcej luzu. Dostęp do przełączników jest bez zastrzeżeń, a elektroniczne oko okrągłego wyświetlacza LCD jest czytelne nawet w ostrym słońcu. Motocykl zachwyca zwinnością i łatwością prowadzenia w ruchu miejskim – wydaje się być do tego stworzonym.
Geny scramblera
Wycieczki w mniej zurbanizowane okolice także potrafią dostarczyć dużo radości. Zawieszenie jest dosyć komfortowe i stanowi udany kompromis między bujanym fotelem a śmiertelnie skuteczną pułapką na winkle. XSR700 prowadzi się pewnie i przyjemnie, a jego silnik ma wystarczająco dużo argumentów w niemal każdej sytuacji.
Rzędowy twin klasy 700 radzi sobie znakomicie ze stylową maszyną i jej opasłym kierowcą. Yamahy nie przerażają nawet szutrowe przeloty, co jest sporą zachętą, by uczynić z niej dzielnego scramblera i z pozycji motocyklowego siodła doglądać własnych sadów czereśniowych, ziemniaczanych zagonów lub kapuścianych głąbów… pewnie znajdą się jakieś w sąsiedztwie.
Przy dosyć atrakcyjnej cenie wyjściowej wynoszącej niecałe 32 tysiące zł, ceny oryginalnych akcesoriów niestety sprowadzają do narożnika i bezlitośnie kładą ciosy na szczękę. Wydech Akrapovic – 5 tysi ekstra, siodło – tysiąc, mini (naprawdę mini) owiewka, z której zresztą odlazła mi cała guma zabezpieczająca krawędzie – ponad 700… itd. itd.
Najbardziej zdziwiła mnie wycena płóciennej aktówki, do której zmieścimy co najwyżej dwie kanapki z wegańską wołowiną, małe pudełeczko bezglutenowych pierożków z mączki kasztanowej i niewielki kubek latte na sojowym mleku od szczęśliwych krów. Taki oto świśnięty spóźnionemu hippisowi chlebak kosztuje ze stelażem okrągłe 2 tysiące. Ciśnienie skacze, ale styl musi być. Najwyżej przez najbliższe pięć lat ograniczę spożycie jarmużu.
Cóż z pozycji motocyklowego turysty mogę tej maszynie zarzucić? Jeśli zamierzam zwiedzać zabytki w promieniu 200 km od domu, to absolutnie nic, a przy okazji dam radę zawstydzić stylem pałac w Wilanowie. Niestety po przekroczeniu tego dystansu ciało zaczyna z francuska pytać “uot da fak?” i domagać się odnowy biologicznej. A ja przypominam sobie, że nie wziąłem ulubionych basenowych klapek, bo i gdzie na tym pięknym golasie miałbym je zmieścić…
Szybciej, synu
Slogan reklamowy całej linii sport heritage, do której należy ten motocykl brzmi “Faster sons” . Po naszemu pewnie “szybciej synu, szybciej”. Yamaha XSR700 jest pięknym, pewnym siebie mieszczuchem, który każdą podróż z domu do pracy czyni przyjemnością w najlepszym wydaniu.
Udowadnia, że przedmioty codziennego użytku mogą być atrakcyjne i dopieszczone, a jakości możemy oczekiwać na każdym kroku – nie to co początkujący ginekolog. Tym oto żartem suchym jak nasza szkapa z noweli “Nasza Szkapa” kończę wywód i wodząc wzrokiem po lśniącej starym miodem meblościance “Beskidy” szukam w sobie stylu. Jakiegokolwiek.