Alpy po trzykroć. Szalony weekend na dwóch Suzuki SV 650 [WYCIECZKA]

-

Boczna rajska droga

Wybór okazuje się być genialny! Ledwie skręcamy na B111, od razu zaczynamy się dość wysoko wspinać ostrymi zakrętami. Do tego od czasu wyjazdu z Merano towarzyszy nam świetna pogoda, czy może być lepiej? Może! Na drodze pojawia się coraz więcej zakrętów, slalomów, nawrotów, temu wszystkiemu towarzyszy totalny brak ruchu na drodze i pasmo Alp znajdujące się po naszej prawej wyznaczające granicę austriacko-włoską.

I tak przez 60 kilometrów… Nasze SV-ki z lekko sportowym charakterem dopiero tutaj zaczynają żyć. Droga pozwala na sporo, ale wymaga też nie lada umiejętności. Za to jaką sprawia frajdę! Idealna rekompensata za złą pogodę na Stelvio Pass. Po 60 km docieramy do autostrady A2, którą udajemy się po raz kolejny w kierunku Włoch do Tarvisio. Sprawdzamy mapy i patrzymy na czas. Jest już prawie 17:30 a my jeszcze nawet w Słowenii nie jesteśmy, a gdzie tam Polska! Narzucamy tempo i wyruszamy dalej. 24Po parunastu km przekraczamy słoweńską granicę i udajemy się w kierunku Kranjskiej Gory, mijając po drodze sławną ze swoich skoczni Planicę. Po drodze naszym oczom ukazują się piękne alpy o wapiennej strukturze, z gołymi białymi, stromymi szczytami. Tuż za Kranjską Gorą zaczynamy wspinaczkę. Podekscytowani jedziemy wąskimi asfaltowymi dróżkami, wspinając się na prawie 2000 m.npm. Wydaje nam się, że to właśnie jest słynna droga przez Mangart. W najwyższym punkcie stwierdzamy, że nie przypominamy sobie ani jednego zakrętu spośród widzianych na filmie. Sprawdzamy mapy i faktycznie – do podjazdu pod górę Mangart zostało nam jeszcze 50 km. 27Przebijamy się przez malownicze kręte drogi rezerwatu Mala Pisnica, żwawym tempem przejeżdżając wioski pełne turystów. O godz 18:45 znaleźliśmy się pod drogą na szczyt Mangart. Czuję ogromną ekscytację przypominając sobie widoki z filmu, mam nadzieję, że w połączeniu z zachodzącym właśnie słońcem i dobrą pogodą będziemy zadowoleni. I nie zawodzę się. Im wyżej wjeżdżamy, tym jest lepiej.
Wąska dróżka bez zabezpieczeń, punkty widokowe co 500 metrów, kute w skale tunele, w których pięknie niósł się dźwięk naszych V2 i to uczucie, że się udało dotrzeć do wszystkich zamierzonych celów uczyniły ten podjazd niezwykłym. Na sam szczyt góry Mangart mającej 2679 m.npm. nie wyjechaliśmy, ponieważ została przykryta gęstą chmurą. Zatrzymaliśmy się natomiast tuż przed nim w miejscu z pięknymi widokami, by porobić zdjęcia. To wystarcza. Widok jest cudowny, troszkę chmurzysty, ale efekt i tak jest niesamowity.
28Nie pozostaje nam nic innego jak tylko zjechać na dół i wracać do Polski, w końcu przed nami jeszcze mnóstwo kilometrów do domu a jest już godzina 20:00.

Jeszcze chwilę podziwiamy widoki jadąc drogą prowadzącą nas do Tarvisio od innej strony niż ta z której przyjechaliśmy i wracamy już na autostradę. Villach – Graz – Wiedeń – Mikulov – Ostrava – Wodzisław Śląski. Tak wygląda nasza droga do domu. Oczywiście nie obyło się bez przygód, w Wiedniu rozłączamy się z Mateuszem przez moją nieuwagę i tracimy prawię godzinę na ponowne złapanie się. Udaje nam się to dopiero pod granicą austriacko-czeską.

Dalsza podróż obywa się już bez przygód. W domu jesteśmy o 3:30 w poniedziałek. Po przyjeździe nie idę spać tylko otwieram piwo, które jest ukoronowaniem świetnej wyprawy.

Była ona planowana spontanicznie, miała mnóstwo niedociągnięć, często gubiliśmy się przez brak porządnej nawigacji, wszędzie przyjeżdżaliśmy dosłownie na ostatnią chwilę, podjęliśmy kilka złych decyzji – jak na przykład podjazd na Stelvio w ulewie nocą. Ale to właśnie czyni tę wyprawę wyjątkową i tworzy po niej świetne wspomnienia.

Mapa trasy


Największą satysfakcję daje nam to, że wszystko się udało, zaliczyliśmy w trzy dni trzy kraje i trzy niesamowicie piękne europejskie przełęcze, a nasze sprzęty ani trochę nas nie zawiodły. Przez jeden weekend zrobiliśmy 2400 km. Polecam się wybrać w taką trasę ale z trochę lepiej rozplanowanym czasem, bo warto.

32

Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

4 KOMENTARZE

  1. Wyprawa młodziaków. Przy całym szacunku dla przygody, przypomina mi to wybranie się na piękny bankiet, szybkie nałykanie kawioru, podlanie biegusiem flaszką szampana i chodu do domu.
    Nie lepiej mniej, wolniej i smakować?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY