Alpy po trzykroć. Szalony weekend na dwóch Suzuki SV 650 [WYCIECZKA]

-

W tłumie piękności

Rano budzi nas dźwięk silników Ferrari, Porsche i Lamborghini, które wyruszają w kierunku Grossglocknera. Pakujemy się, uzupełniamy paliwo na miejscowej stacji i wyruszamy pod bramki otwierające drogę. 4Czym jest Grossglockner Hochalpenstrasse nie trzeba tłumaczyć. 48-kilometrowy odcinek prowadzi pod najwyższy szczyt austriackich Alp – mającego 3798 m.npm. Grossglocknera. Droga składa się z 36 serpentyn, a w najwyższym punkcie – Edelweisspitze – osiąga 2571 m.npm. Znajduje się on w połowie drogi i to własnie tam zatrzymujemy się, by zrobić kilka zdjęć i podziwiać widok ponad 30 trzytysięczników. Następnie wyruszamy dalej na główny punkt widokowy. 7Po drodze mijamy ogromne ilości motocyklistów i kierowców. Można tu zobaczyć wszelakiej maści sprzęty – od turystyków, sportów aż po takie zabytki jak Jawa 250, Puch, klasyczne Hondy i BMW. Również jeżeli chodzi o samochody można tu spotkać dosłownie wszystko. Ciężko nam policzyć ile perełek takich jak pierwsze dziewięćsetjedenastki, klasyczne Alfy Romeo, GTR-y czy Ferrari mijamy po drodze. To miejsce to raj dla fanów motoryzacji. 5W końcu dojeżdżamy na taras widokowy pod Grossglocknerem, gdzie wszystkie maszyny, które mijaliśmy po drodze, stoją zaparkowane koło siebie. W tle ogromna pokryta śniegiem góra, a pod nami pozostałości lodowca, do których można zejść szlakiem, mijając po drodze znaki z oznaczeniem gdzie i w którym roku jeszcze sięgał lód. 8Po ponad godzinie spędzonej na tarasie wyruszamy w dalszą trasę, zjeżdżając już z Hochalpenstrasse w kierunku Lienzu. Tam jemy kolejny obiad w McDonaldzie i wyruszamy dalej. Po godzinnej jeździe malowniczymi drogami między Alpami dojeżdżamy wreszcie do granicy z Włochami. Jesteśmy bardzo podekscytowani bo Mateusz jeszcze we Włoszech nie był, natomiast ja byłem tylko raz w życiu. 16 Przekraczając granicę od razu widzimy jak zmieniają się krajobrazy. Włoska część Alp wygląda inaczej, bardziej egzotycznie. Przejeżdżamy około 30 km i wjeżdżamy na autostradę prowadzącą do Bolzano. Niestety koszt przejazdu włoską autostradą jest spory, za 40-kilometrowy odcinek płacimy prawie 4 euro.
Nie żałujemy tych pieniędzy, gdyż widoki z kilometra na kilometr stają się coraz lepsze! Mosty wiszące nad przepaściami, mnóstwo tuneli, strome górskie stoki, ruiny zamków i kościołów budowanych na ich szczytach czynią tę drogę magiczną.

W Bolzano odbijamy na Merano, sprawdzamy mapę i uzupełniamy paliwo. Znowu jesteśmy spóźnieni, jest godzina 19:00 a my chcieliśmy już o tej porze przekroczyć przełęcz i rozglądać się za noclegiem w Bolzano.

Decydujemy, że obojętnie o której byśmy nie przyjechali przekraczamy Stelvio i nocujemy Bolzano by nie tracić czasu na następny dzień by przejeżdżać Stelvio tam i z powrotem. Wyruszamy dalej. Po drodze na obszarze z prędkością ograniczoną do 90km/h, wyprzedza nas włoska policja, jadąc 130 km/h bez sygnału… To się nazywa uprzywilejowanie!

17O godzinie 20:00 jesteśmy już u stóp przełęczy. Niepokoi nas chmura wisząca dokładnie nad nią i ludzie zjeżdżający masowo w dół. My jednak nie odpuszczamy i podjeżdżamy.

Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

4 KOMENTARZE

  1. Wyprawa młodziaków. Przy całym szacunku dla przygody, przypomina mi to wybranie się na piękny bankiet, szybkie nałykanie kawioru, podlanie biegusiem flaszką szampana i chodu do domu.
    Nie lepiej mniej, wolniej i smakować?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY