Kościół Bezpieczeństwa
Hamulce Brembo działają bardzo dobrze, ale tylko z przodu. Dźwignia tylnego hamulca służy wyłącznie do zapalania światła stopu. Motocykl wyposażony jest w ABS, który mimo starań nie załącza się ani razu, oraz kontrolę trakcji, której działanie ogranicza się również tylko do zapalania kontrolki – oprócz tego nie daje ona żadnego dodatkowego efektu: na przykład oczekiwanego odjęcia mocy w uślizgu tylnego koła.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Mam wrażenie, że oba te systemy zostały tu zamontowane nie dlatego, że były potrzebne, ale dlatego, żeby w krajach, gdzie rządzi Kościół Bezpieczeństwa, motocykle miały to w specyfikacji, żeby lalusie czuły się po prostu z tym lepiej.
Silnik za to przepięknie ciągnie od samego dołu – nie muszę ciągle mieszać biegami, więc mam naprawdę dużą frajdę nie tylko ze sposobu w jaki oddaje moc, ale również z brzmienia. Przełożenia zaś wchodzą mięciutko i precyzyjnie – bez żadnych stuków.
Racer katalogowo ma rozpędzać się do 155 km/h, ale testowy egzemplarz pomknął aż 185 km/h i mamy na to świadków. Działo się to oczywiście w warunkach torowych, bo gdzieżby taki wyczyn był możliwy na naszych drogach… Przy tej konstrukcji Racer daje efekt jazdy z prędkością jakichś 350 km/h i trudno go za to nie pokochać.
[sam id=”11″ codes=”true”]
W dłuższych trasach – ok. 300 km – motocykl nie męczy, o ile prędkość nie przekracza 120 km/h. Powyżej tej prędkości zaczyna się walka z wiatrem. Pozycja okazuje się natomiast całkiem wygodna. Zapewne celem Moto Guzzi nie było stworzenie motocykla do dalekiej turystyki, ale warto wspomnieć, że co by z nim nie robić, Racer mieści się w 5 litrach na 100 km co w połączeniu z 22-litrowym zbiornikiem daje zasięg rzędu 450 km. Nieźle prawda?