Kawasaki W800. Klasycznie piękny, prosty i… goły [PIERWSZE WRAŻENIA]

-

Funkcję zniechęcającą do dzikich harców pełnią też poniekąd hamulce. Są skuteczne, ale w pewnych granicach. Stoppie? Wolne żarty. Kanapa W800 jest niezwykle wygodna i pozwala na długie dystanse bez zmęczenia i ubitych na kamień pośladków. Pasażer też nie będzie narzekał – jego miejsce jest równie wygodne, jest sporo miejsca na nogi i duże pokryte gumą podnóżki.

Kawasaki W800 (16)Lata 60 XX wieku, do których nawiązuje cała koncepcja W800 miały jeszcze jedną cechę – nie było ścisłego podziału na motocykle szosowe i terenowe. Jednoślady musiały sobie radzić na dziurawych drogach, pełnych pamiątek po niedawnej wojnie.

Klasyczne zawieszenie, miękka kanapa i opony z głębokim bieżnikiem sprawiają, że Kawasaki bardzo dobrze radzi sobie na bruku i drogach szutrowych i nie jest przy tym tak spartański jak typowe enduro. W komfortowych warunkach można pokonać wiele kilometrów z dala od cywilizacji. Trzeba tylko uważać na wystające krzaki i kamienie, ze względu na nisko umieszczone tłumiki.

Kawasaki W800 (12)

Zero w serii

Seryjne wyposażenie turystyczne Kawasaki W800 to niestety wielkie ZERO. W zasadzie poza centralną podstawką, jesteśmy skazani na kompletowanie całego majdanu. Nie ma bagażnika, żadnego schowka, dosłownie nic. Przystępuję więc do przekopywania sieci w poszukiwaniu odpowiednich produktów i tu lekki zonk. Można powiedzieć, że pod tym względem W800 padł ofiarą własnej urody.

Niezwykle ciężko znaleźć chociażby kufry, które nie zrujnują linii motocykla. Dobieranie do tej maszyny przypadkowych komponentów to sprawdzona metoda na motocyklowy odpowiednik matki Sylvestra Stallone, jednej z ikon nieudanych operacji plastycznych. Stąd wielu użytkowników decyduje się na sprowadzane z zachodu customowe rozwiązania, które niestety do tanich nie należą. Chromowane bagażniki i stelaże, stylowe sakwy… nie ma takich pieniędzy, których nie można utopić dopieszczając W800.

Kawasaki W800 (11)Trzeba przy tym przyznać, że to niezwykle wdzięczna baza dla tunerów. Stworzono wiele udanych modyfikacji – scramblery, cafe racery itp. Wszystkie te dodatkowe elementy w trosce o wygląd maszyny nie mogą być zbyt duże i ciężkie. Kawasaki W800 nie będzie więc obładowanym do granic przyzwoitości globtroterem. No chyba, że w ramach przywracania sprawiedliwości klasowej przytroczymy córce dziedzica do pleców worek ziemniaków. Zatoczy się, ale pójdzie.

Kawasaki W800 (24)Bardzo przyjemne zaskoczenie spotyka mnie na stacji benzynowej. Nie, nie zaczęli nagle robić hot dogów z prawdziwego mięsa. Chodzi o spalanie eleganckiej damy, która zamiast hurtowo kopcić „Sporty” dyskretnie pociąga z długiej fifki. Średnia na poziomie 4,5 litra na 100 km daje przy 14-litrowym zbiorniku całkiem przyzwoity zasięg ok. 300 km.

Konrad Bartnik
Konrad Bartnik
Motocyklista, perkusista, ojciec, wielbiciel dobrej kuchni i dużych porcji. Jego największa miłość to motocyklowe podróże – bliskie i dalekie, po asfalcie i bezdrożach. Lubi wszystko, co ma dwa koła, a najbardziej klasyczne nakedy ze szprychami i okrągłą lampą. Na co dzień drapie szutry starym japońskim dual sportem. Nie zbiera mandatów i nigdy nie miał wypadku. Bywa całkiem zabawny.

12 KOMENTARZE

  1. podobieństwo do brytyjskich motocykli nie jest tu przypadkiem. Kawasaki serii W to bezpośredni kontynuator linii zapoczątkowanej przez Meguro K1 500 , a ten był dosłownie kopią BSA a7.

  2. Mam prawie taki, bo W650. Wybór świadomy bo chciałem mieć też kopkę. Wygląda wspaniale, jak na klasyka jeździ bardzo dobrze, lepiej niż większość choperopodobnych. Faktycznie ciężko dobrać sensowne kufry, więc ja w dalsze podróże jeżdżę z workiem z tyłu. No i jak to na golasie, wieje. Po dniu jazdy człowiek jest w dmuchany bardzo porządnie. Wbrew pozorom na autostradzie też da radę chociaż nie do tego został stworzony, więc lekko nie jest, ale udało mi się zrobić ciurkiem 500 km z prędkością około 150-160. A pali bardzo mało, między 4-5 litra, chociaż to gaźnik a 800 wtrysk więc może jeszcze mniej. Fajny sprzęt ale jak kiedyś będę miał czas na naprawdę dalekie podróże to kupię coś typowo turystycznego, bo na W dalekie podróże jednak dają w kość. A lata lecą.

  3. Taką recenzje to i ja na poczekaniu będąc w klozecie mogę napisać. Nie wiem za co wydawca wam płaci tow. autorze.
    Sztampa jak ich pełno, niczego konkretnego się z tego tekstu dowiedzieć nie można

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY