O tym, że wjeżdżam właśnie na Drogę Kaszubską informuje głaz z wykutą nazwą drogi – podobne informacje ustawiono zresztą wzdłuż całej trasy. Zbudowano ją w latach 1965 – 1967 jako drogę krajobrazową dla zmotoryzowanych. Muszę przyznać, że trasę wytyczono po mistrzowsku – szosa wije się wśród najpiękniejszych zakątków Kaszubskiego Parku Krajobrazowego – począwszy od cudownej agrafki na zboczu Wieżycy, przez sielskie krajobrazy Jeziora Ostrzyckiego i Brodna, aż po sam Garcz każdy kilometr przynosi dziesiątki zachwytów.
Początkowy zachęcający winkiel na zboczu góry Wieżycy jest jednak jedynym nawiązaniem do typowych górskich serpentyn – Droga Kaszubska biegnie łagodnymi łukami wzdłuż jezior. W sezonie letnim musi być tutaj tłok – dziś mijam nielicznych rowerzystów, którzy podobnie jak ja cieszą się ciepłymi kolorami jesieni. Przystaję na chwilę w Ostrzycach i podziwiam tak typowy tutaj, a jednak wzruszający widok na jezioro. Bajkowe domki z elewacjami w kolorach minii, ceglastej czerwieni i starego złota zestawione z błękitem nieba i głębokim indygo tafli jeziora nadają jesiennemu krajobrazowi niezwykłego wyrazu.
Ten łagodny, nieruchomy niemal spokój Ostrzyc bardzo mi się podoba. To właśnie teraz kaszubskie kurorty nabierają prawdziwej wartości – dają wyciszenie, zachwyt i odpoczynek. W niezliczonych agroturystykach nie ma tłoku, w karczmach uśmiechnięta obsługa zawsze znajdzie czas by zamienić kilka słów.